To było ósme zwycięstwo Vinci w imprezie WTA. Włoszka zrewanżowała się Kvitovej za poprzedni i jedyny ich do tej pory pojedynek, gdy w 2011 roku przegrała z nią w Wimbledonie. Takie rozstrzygnięcie finału przewidział Wojciech Fibak, honorowy ambasador turnieju, który jeszcze przed jego rozpoczęciem stawiał na 30-letnią Vinci. - Muszę pogratulować Robercie, bo grała dobrze przez cały tydzień, ale nie życzę jej powodzenia w przyszłym tygodniu - powiedziała 23-letnia Kvitova ze śmiechem na ceremonii zakończenia imprezy. 20-21 kwietnia reprezentacje Włoch i Czech zmierzą się w Palermo w półfinale Pucharu Federacji. - Ja też gratuluję Petrze występu i do zobaczenia w Palermo. Chciałam podziękować publiczności i do zobaczenia za rok - mówiła Włoszka, a po chwili dodała: - Przepraszam, zapomniałam jeszcze podziękować trenerowi. Francesco Cina w niedzielę kilka razy pojawił się w przerwach na korcie centralnym w katowickim "Spodku", by doradzać swojej podopiecznej. Jak widać zrobił to skutecznie. Lepiej spotkanie zaczęła Vinci. Już w trzecim gemie przełamała podanie rywalki, a następnie, po wygraniu swojego, objęła prowadzenie 3:1. Kvitova miała problemy przy swoim serwisie (w pierwszym secie Włoszka miała aż osiem szans na break-pointa), ale mimo wszystko potrafiła odrobić stratę przełamania. Stało się to w gemie szóstym. Gdy na początku kolejnego Vinci przelobowała Czeszkę trafiając na koniec linii, ta odpowiedziała odbijając tyłem, a Włoszka nie skończyła bardzo prostej piłki, wydawało się, że mecz zaczyna się układać pod dyktando tenisistki rozstawionej z numerem jeden. W ósmym gemie Kvitova miała nawet break-pointy, ale ich nie wykorzystała i wahadełko zaczęło przesuwać się w drugą stronę. Dziewiąty gem był bardzo długi, tu z kolei Czeszka musiała bronić się przed stratą podania, co robiła albo chodząc do siatki, albo po dobrym wprowadzeniu piłki do gry. Do końca seta obie zawodniczki wygrywały swoje serwisy, więc o zwycięstwie zadecydował tie-break. W nim lepiej spisała się Vinci. Szybko uzyskała przewagę dwóch mini break-pointów, a na zmianę stron schodziła prowadząc 5-1. W następnej akcji Kvitova obroniła stratę mini break-pointa, ale po chwili rywalce pomogła taśma i zrezygnowana Czeszka przy piłce setowej zareturnowała w siatkę. Druga partia toczyła się już pod dyktando Vinci. W drugim gemie przełamała podanie Kvitovej nie tracąc punktu, a sama w miarę spokojnie utrzymywała własne serwisy. W szóstym gemie Włoszka miała dwa break-pointy. Za pierwszym razem Czeszka obroniła się wolejem spod siatki, ale po chwili nie odebrała returnu i drugie przełamanie w secie stało się faktem. Vinci serwowała więc, by wygrać mecz. I dokonała tego, choć Kvitova nie poddała się bez walki. Miała nawet break-pointa, a Roberta też czuła wagę tej sytuacji, bo przy piłce meczowej popełniła podwójny błąd serwisowy. Przy następnej pomogła jej rywalka, posyłając return w siatkę. Finał gry pojedynczej: Roberta Vinci (Włochy, 2.) - Petra Kvitova (Czechy, 1.) 7:6 (7-2), 6:1 Autor: Paweł Pieprzyca