Pierwsze trzy mecze Świątek w Indian Wells wyglądały podobnie. W setach otwarcia starć z Anheliną Kalininą, Clarą Tauson i Angelique Kerber nie prezentowała się najlepiej, popełniała sporo błędów i musiała uznać wyższość rywalek. Później wrzucała "piąty bieg" i w piorunującym stylu odprawiała rywalki - Ukrainka w dwóch pozostałych partiach zdołała jej urwać ledwie jednego gema, Dunka - trzy, a Niemka - pięć. "Chciałabym wygrywać mecze w dwóch setach, ale skoro się nie udaje, to cieszę się ze skutecznych powrotów i zwycięstw w trzech" - mówiła Świątek po wyeliminowaniu Kerber. W ćwierćfinałowym pojedynku z rozstawioną z nr 25. Keys dominowała już od początku do końca. W pierwszym secie kapitalnie grająca Polka oddała rywalce tylko jednego gema, a drugiego wygrała "do zera". "Od początku meczu byłam bardzo skoncentrowana i cieszę się, że udało mi się utrzymać tę koncentrację do końca. Wywierałam dużo presji na przeciwniczce, więc jestem także zadowolona z tego, jak taktycznie podeszłam do tego spotkania. Cieszy także to, jak dostosowałam się do warunków, które dziś były na korcie" - podsumowała trwający zaledwie 57 minut pojedynek 20-letnia raszynianka., Świątek poprawiła tegoroczny bilans na 18-3, a wygrana z 27-letnią Keys - finalistką US Open 2017, która w tym roku wygrała turniej WTA w Adelajdzie - była dziewiątym zwycięskim meczem z rzędu. W półfinale Polkę czeka starcie z Halep. Była liderka światowego rankingu wraca do wysokiej formy po kontuzji i w Indian Wells w czterech spotkaniach straciła tylko jednego seta. Czytaj też: Iga Światek i niebywały rekord! Kapitalne zagranie Polki robi furorę Świątek podekscytowana przed wymagającym spotkaniem Dotychczas Świątek zmierzyła się z 30-latką z Konstancy trzykrotnie, za każdym razem w Wielkim Szlemie - dwa razy lepsza była rywalka, a raz - podczas zwycięskiego French Open 2020 - górą była obecna podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego. Po raz ostatni grały ze sobą w ubiegłorocznym Australian Open w 2021 i Halep wygrała 2:1. "Jestem bardzo podekscytowana, bo mecze z Simoną zawsze są wymagające. Kiedy się gra z tak doświadczonymi zawodniczkami trzeba być gotowym na różne opcje, które mają w zanadrzu. Dla mnie to będzie sprawdzian, na ile poprawiłam swoją grę i swój tenis, bo wydaje mi się, że zmieniło się sporo i chciałabym to pokazać" - zaznaczyła. Niedługo mogą spotkać się ponownie, bo w połowie kwietnia reprezentacje Polski i Rumunii zagrają w Radomiu o awans do turnieju finałowego Billie Jane King Cup, a rakiety numer jeden obu krajów są w awizowanych składach. W Kalifornii Polka zapracowała już na 390 punktów do rankingu WTA i ponad 340 tys. dolarów premii. Dotychczas była czwarta w rankingu WTA, ale w wirtualnym notowaniu awansowała na drugie miejsce. Czy będzie je zajmować "na stałe" zależy od końcowych rozstrzygnięć. Teoretycznie mogą ją jeszcze wyprzedzić, w przypadku triumfu, Greczynka Maria Sakkari bądź broniąca w Indian Wells tytułu Hiszpanka Paola Badosa, które w czwartek powalczą o awans do półfinału, a w tej fazie mogą trafić na siebie. Z USA dla PAP - Tomasz Moczerniuk