"To był mój cel na początku sezonu" - powiedziała po tym, jak zapewniła sobie awans do finału zmagań. "Chcę ustabilizować swoją formę na wysokim poziomie, grać dobrze tydzień w tydzień, chociaż wiem, że to czasami niemożliwe. Na pewno nadejdzie moment, w którym będę zmęczona" - dodała. Do tej pory Iga Świątek rozegrała w Adelajdzie cztery spotkania. Tylko w pierwszym z nich straciła więcej niż pięć gemów, a jej forma rośnie z każdym setem, który rozegrała w Australii. "Czuję się dobrze od początku turnieju. To dla mnie naprawdę ważne" - stwierdziła. - "Wydaje mi się, że będzie łatwiej z każdym rokiem, bo z czasem na pewno będę dojrzalszą zawodniczką. Będę w stanie fizycznie i mentalnie dawać sobie radę z cotygodniowymi turniejami" - zaznaczyła. Potem Iga Świątek odniosła się do samego meczu półfinałowego, który był dla niej cięższy niż mógłby na to wskazywać wynik. "Myślę, że Jil używa dużo rotacji w swoim serwisie, więc na początku było ciężko, ale szybko odnalazłam swój rytm. Kiedy ją "przełamałam", czułam, że mój serwis jest dzisiaj bardzo solidny. Czułam, że kontroluję to spotkanie od pierwszego seta. Podczas tego turnieju skupiam się na wszystkim, co robię, każda sekunda mojego pobytu na korcie ma swój cel" - zaznaczyła polska tenisistka. "Drugi set był dość ciężki, ponieważ potrzebowałam kilku dłuższych wymian lub czegoś w tym rodzaju, żeby przełamać rywalkę. Musiałam być nieustannie skoncentrowana. Ale było warto" - skomentowała. Ostatecznie po intensywnym, ale dość jednostronnym meczu Świątek zameldowała się w finale rywalizacji. "To był mój cel, więc jestem szczęśliwa, że wszystko zadziałało. Mam nadzieję, że będę w stanie powtórzyć to w kolejnych turniejach WTA" - zakończyła. Zanim jednak do tego dojdzie, przed Igą Świątek jeszcze najważniejszy mecz w australijskiej Adelaidzie. W nim przeciwniczką 19-latki będzie rozstawiona z dwójką Szwajcarka Belinda Bencic. RF