Pula nagród rozpoczynających się we wtorek zawodów na kortach Legii Warszawa wynosi 25 tys. dolarów plus hospitality (czyli koszt utrzymania graczy podczas turnieju - hotel, wyżywienie, transport). - Idea turnieju zrodziła się kilka miesięcy temu. Spotkaliśmy się z Jerzym Hertlem (dyrektorem turnieju - przyp. red.) i zaprzyjaźnionymi osobami z klubu piłkarskiego Legii. Mając na uwadze zawodniczki, z którymi współpracujemy - m.in. Igę Świątek - postanowiliśmy im pomóc, by zdobywały punkty rankingowe w kraju. A mając do dyspozycji taki obiekt jak na Legii, to żal byłoby nie organizować zawodów dużej rangi. Zgłoszenia dokonaliśmy trzy i pół miesiąca temu. Mało było czasu, stąd też w puli tylko 25 tysięcy. To daje nam gwarancję udziału zawodniczek z drugiej setki światowego rankingu. W przyszłym roku postaramy się podnieść rangę imprezy, by jeszcze lepsze tenisistki do nas przyjechały - powiedział prezes zarządu Warsaw Sports Group Artur Bochenek. Wśród zgłoszonych zawodniczek - poza wspomnianą Świątek - jest też kilka innych młodych Polek: Maja Chwalińska, Anna Hertel oraz Stefania Rogozińska-Dzik. Wystąpić ma również Katarzyna Piter. Pierwotnie na liście uczestniczek była także Polona Hercog (244. WTA). 26-letnia Słowenka, która w przeszłości była 35. rakietą świata, wycofała się jednak w ostatnich dniach. W Warszawie w przeszłości rywalizowano w bardziej prestiżowych turniejach - ATP i WTA. - W ostatnich latach niewiele tak naprawdę tenisowego w stolicy się działo. Był jeden czy dwa turnieje, które my tutaj na Legii zorganizowaliśmy z pulą 10 tys. dol., czyli te najniższej rangi. Zarówno Warszawa jak i Legia zasługują na, żeby taki turniej się pojawił - podkreślił Bochenek. Jak zaznaczył, już przy pierwszej edycji Warsaw Sport Group Open on i reszta osób zaangażowanych w przygotowanie turnieju będą chcieli pokazać, że są w stanie zorganizować imprezę znacznie wyższej rangi. W tym celu postanowili zaproponować rzeczy, które wykraczają poza to, co jest niezbędne przy tej rangi zawodach. - Chodzi o jakość i standard tego, co będziemy proponować - specjalna strefa biznesowa, boksy na korcie centralnym, spersonalizowany dostęp do strefy zawodniczej dla gości biznesowych, dużo atrakcji okołoturniejowych, jak np. mecze pokazowe, turniej dla VIP-ów oraz dla zawodników do lat 10, a także players party, które na tej randze zawodach nie zawsze jest normą - wyliczał. Wstęp na trybuny podczas turnieju będzie darmowy. Nieraz można się jednak spotkać z opinią, że w stolicy najpopularniejsza jest piłka nożna, a inne sporty mają duży kłopot z frekwencją. - Na pewno najważniejsza w Warszawie jest Legia i to ta piłkarska. Ale my też jesteśmy na Legii, a skoro w Warszawie rządzi ten klub, to niech po piłce będzie tenis. Taki jest nasz pomysł - zaznaczył z uśmiechem prezes zarządu Warsaw Sports Group. Zapewnił, że on i jego współpracownicy mają wieloletni plan działania. - Na pewno nie poddamy się, nawet gdyby w najbliższych latach nie wszystko szło po naszej myśli. Na pewno nie zatrzymamy się na tym poziomie. Naszym celem jest dużo, dużo większy turniej. Nie będę obiecywał, że dojdziemy do rangi WTA, ale mogę obiecać, że nie będzie to ostatnia edycja tych zawodów - podkreślił. Przyznał, że perspektywa goszczenia turnieju WTA jest odległa. Ostatnio w Polsce imprezę cyklu organizowano w Katowicach, ale po ubiegłorocznej edycji miano gospodarza przejęli Szwajcarzy. - To lata świetlne, bo to nie tylko sprawa finansów przeznaczonych na pulę nagród, ale przede wszystkim kwestia licencji, którą trzeba uzyskać od federacji. Przy tak bogatym kalendarzu jak teraz to myślę, że to kilka lat starań. Może trzech-czterech lat. Do tego potrzeba partnerów telewizyjnych i ze świata biznesu. Byśmy nie pracowali cały rok na ten turniej, bo głównym celem jest przecież pomoc zawodnikom i budowanie ich karier - zastrzegł Bochenek. Turniej ITF w Warszawie potrwa do 25 czerwca.