Gulbis, w przeszłości numer 10 męskiego tenisa, w trwającym prawie dwie godziny pojedynku wykorzystał zmęczenie Isnera. Amerykanin w dwóch wcześniejszych tegorocznych spotkaniach w stolicy Szwecji rozegrał sześć setów, a każdy rozstrzygał się w tie-breaku. Do tego ćwierćfinałowy mecz ze swoim rodakiem Tennysem Sandgrenem skończył już po północy z piątku na sobotę. 30-letni Łotysz stanie w niedzielę przed szansą na siódmy tytuł w karierze, ale pierwszy od 2014 roku. Co ciekawe, żadnego z dotychczasowych finałów nie przegrał. Jego rywalem będzie uchodzący za objawienie tego sezonu 10 lat młodszy Tsitsipas. Grek rok rozpoczął na 91. pozycji w klasyfikacji ATP, a zdołał awansować na 16. W finale imprezy ATP zagra po raz trzeci; w Barcelonie i Toronto nie miał szczęścia do decydujących pojedynków. W półfinale w 76 minut poradził sobie z wyżej notowanym Włochem Fabio Fogninim, wygrywając 6:3, 6:2. - Kluczem do zwycięstwa była cierpliwość. Fabio starał się dość szybko kończyć wymiany, ale sporo się mylił. To jednak uznana tenisowa firma, od wielu lat w światowej czołówce, więc ten sukces bardzo mnie cieszy - powiedział mieszkający w cypryjskiej Nikozji, a urodzony w Atenach zawodnik. Wyniki półfinałów: Ernests Gulbis (Łotwa) - John Isner (USA, 1) 1:6, 6:3, 6:3 Stefanos Tsitsipas (Grecja, 3) - Fabio Fognini (Włochy, 2) 6:3, 6:2