Nishikori nie miał we wtorek dobrego dnia. Po pierwszym przegranym secie rozwalił w złości rakietę. Komentatorzy podkreślali, że takie zachowanie nie jest typowe dla spokojnego i opanowanego zazwyczaj zawodnika. "To mógł być mój najgorszy mecz w ostatnich latach. Mógł to być największy wybuch złości, jaki przydarzył mi się na korcie" - przyznał Azjata. Narzekał on m.in. na ciężkie piłki i nawierzchnię w Rio. Piąty zawodnik światowego rankingu w ubiegłym tygodniu dotarł do finału imprezy w Buenos Aires. Po raz szósty z rzędu przegrał decydujące spotkanie. Ostatnio z wywalczenia tytułu cieszył się rok temu w Memphis. Powody do zadowolenia miał z kolei 76. na światowej liście Bellucci. "To dla mnie coś niesamowitego, że tak cenne zwycięstwo odniosłem właśnie w Brazylii. Kei to niesamowity gracz, zawodnik z Top5. Rzadko można go zobaczyć rozwalającego rakietę" - podsumował. Zawodnik z Ameryki Południowej przegrał dwa wcześniejsze pojedynki z Nishikorim. Japończyk nie jest jedynym rozstawionym tenisistą, który szybko pożegnał się z rywalizacją w Rio. Występujący z "szóstką" Hiszpan David Ferrer przegrał z Ukraińcem Ołeksandrem Dołgopołowem 4:6, 4:6.