Hurkacz pokazał w tym spotkaniu, że potrafi wyjść z kryzysowych sytuacji. Niespodziewanie przegrał seta, a w trzecim dał się przełamać na samym początku, a w końcowej fazie bronił break pointy. Konsekwentną grą, dobrą taktyką i chłodną głową poradził sobie z niesprzyjającą sytuacją. Może gdyby ten mecz został zakończony w poniedziałek Hurkacz zakończyłby go szybciej. Grał wtedy dużo lepiej. Ani razu nie dał Włochowi break pointa. Pewnie serwował - zdobył blisko 90 procent punktów po swoim podaniu. Ale spotkanie zostało przerwane po pierwszym secie i pierwszym gemie kolejnego, którego Włoch wygrał. Deszcz nie pozwolił wznowić gry do końca dnia. Tenisiści wyszli dokończyć mecz we wtorek po południu. Pogoda była znacznie lepsza, choć na początku nie dla Hurkacza. Po przerwie Polak bardzo źle zaczął spotkanie. Na początek przegrał dwa pierwsze gemy, pozwolił na przełamanie swojego serwisu. Fabbiano był dużo pewniejszy, bardziej regularny. Utrzymał swoją przewagę i wyrównał stan pojedynku. Źle było również na początku trzeciego seta. 31-letni włoski tenisista znów zaczął go efektownie i objął prowadzenie 2:1 z "przełamaniem". Podrażniony Hurkacz wrócił jednak do gry. Odpowiedział natychmiast zwycięstwem w następnym gemie. W kolejnym - przy własnym serwisie - nie przegrał punktu. Było 3:3, a w siódmym gemie Hurkacz przegrywał już 0:40 i podawał. Zdobył pięć punktów pod rząd i wyszedł z opresji. Polak był bardzo konsekwentny w defensywie, wyczuł też słabość rywala. W drugiej fazie meczu konsekwentnie grał na jego backhand. Włoch po tym zagraniu psuł większość punktów. W ósmym gemie prowadził 40:15, ale Hurkacz - grając cały czas na stronę backhandową - doprowadził do przełamania i stanu 5:3. Mimo break pointów Polak wygrał następny gem i cały mecz. Hurkacz jest pierwszym Polakiem od czasu Wojciecha Fibaka, który wygrał mecz w singlu w turnieju w Monte Carlo. ok I runda gry pojedynczej Rolex Monte Carlo Open (pula nagród 2 082 960 euro) Hubert Hurkacz (Polska, 13) - Thomas Fabbiano (Włochy) 6:3, 3:6, 6:3