Na Florydzie 24-letni wrocławianin już osiągnął życiowy sukces. To także jeden z największych sukcesów Polaka w ATP. Paryski finał Jerzego Janowicza Jesienią 2012 roku nieznany wówczas w tenisowym świecie z Polski Jerzy Janowicz szedł jak burza w paryskim turnieju w hali Bercy. 23-letni wówczas łodzianin (Hurkacz jest dziś o rok starszy) pomyślnie przebrnął przez kwalifikacje. Potem ogrywał same tenisowe gwiazdy: Philippa Kohlschreibera, Marina Cilicia, Andy Murraya i Janko Tipsarevicia, a w półfinale Gillesa Simona. W meczu o zwycięstwo w turnieju zatrzymał go dopiero David Ferrer. Dla Janowicza była to przepustka do wielkiego tenisowego świata. Miał potem jeszcze kilka znakomitych występów, przede wszystkim w Wimbledonie w 2013 roku (półfinał), ale w turniejach Masters 1000 nie powtórzył już swojego wyczynu z Paryża. W maju 2013 roku zagrał jeszcze w ćwierćfinale w Rzymie, przegrywając z Rogerem Federerem. Nikt z Polaków poza Janowiczem i teraz Hurkaczem nie grał w finale tego istniejącego od 1990 roku cyklu (nie było go więc w czasach Wojciecha Fibaka). Turnieje ATP Masters 1000 w tenisowej hierarchii ustępują tylko miejsca Wielkim Szlemom i ATP Finals Masters. Z Rublowem gra więc Hurkacz o powtórzenie osiągnięcia Jerzego Janowicza. Awans na najwyższą pozycję w rankingu ATP w karierze Dla wrocławianina awans do półfinału daje mu znaczący zysk punktowy i, co za tym idzie, skok w rankingu. Za półfinał otrzyma 360 pkt. Nigdy w swojej karierze, nawet wtedy, kiedy wygrywał turnieje w Winston-Salem w sierpniu 2019 i Delray Beach w styczniu tego roku, Polak nie zyskał tak wiele. Wtedy otrzymywał po 250 punktów, bo były to turnieje cyklu ATP 250. Dzięki występowi na Florydzie Polak awansował już co najmniej - na najwyższe w karierze - 27. miejsce w rankingu ATP. Można się rozmarzyć i pomyśleć, co się stanie, gdyby miał 1000 punktów za zwycięstwo w Miami Open. Wtedy Hurkacz wskoczyłby do TOP 20. Obecny awans sytuuje go wśród rozstawionych w rankingu wielkoszlemowym. Hurkacz po awansie do półfinału wskoczył na 9. pozycję w ATP Race to Turin, czyli rankingu przed ATP Finals Masters w Turynie. Sezon praktycznie się zaczął. W kalendarzu są jeszcze trzy Wielkie Szlemy, siedem albo osiem (jeśli odbędzie się przełożony na razie turniej w Indian Wells) turniejów ATP Masters 1000. Dla Hurkacza droga do Turynu jeszcze daleka. Poszkodowany finansowo Hurkacz może jedynie żałować, że dochodzi tak daleko do turnieju, a zarobi tak mało. Za półfinał ma zagwarantowane "tylko" 93 tys. dol. W ostatniej edycji Miami Open, która odbyła się dwa lata temu, za udział w półfinale zawodnicy otrzymywali premię w wysokości 354 tys. dol.! Różnica kolosalna. Z powodu pandemii pandemii organizatorzy obniżyli pulę nagród w turniejach ATP. Ustalono jednak, że zawodnicy, którzy odpadają w pierwszych rundach, dostają premie w tej samej wysokości jak w poprzednich latach, natomiast cięcia dotyczą najlepszych tenisistów w turnieju - od ćwierćfinału wzwyż. Zwycięzca w Miami otrzyma 300 110 dol., podczas gdy Federer, wygrywając dwa lata temu zarobił 1 354 010 dol. Wobec życiowego sportowego sukcesu Hurkacza problem mniejszych zarobków tenisistów schodzi w tej chwili na dalszy plan. Olgierd Kwiatkowski