W półfinale 24-letni wrocławianin, który na Florydzie jest rozstawiony z numerem 26., pokonał turniejową "czwórką", Rosjanina Andrieja Rublowa 6:3, 6:4. Hurkacz został drugim Polakiem, który wystąpi w finale imprezy ATP rangi Masters 1000. W 2012 roku decydujący pojedynek w paryskiej hali Bercy przegrał Jerzy Janowicz. Polak kroczy w Miami od zwycięstwa do zwycięstwa. Zaczął od drugiej rundy i pokonania Amerykanina Denisa Kudli, później wyeliminował Kanadyjczyka Denisa Shapovalova, jego rodaka Milosa Raonica i Greka Stefanosa Tsitsipasa. W nocy z piątku na sobotę nie dał szans Rublowowi, który w ostatnich miesiącach imponował formą. "Wszystkie mecze były ciężkie. Z Kudlą było bardzo blisko, z Shapovalovem przegrałem kilkanaście dni wcześniej. Najciężej było jednak w starciu z Tsitsipasem, kiedy przegrałem pierwszego seta 2:6, a w drugim było 0:2 i 15:40 przy moim podaniu. Gdybym wtedy przegrał jedną z dwóch piłek pewnie nie siedziałbym teraz na konferencji prasowej, nie rozmawialibyśmy o finale, ale byłbym w samolocie" - podsumował dotychczasowe spotkania Hurkacz. Mecz z Rosjaninem, który w tym roku legitymował się świetnym bilansem 20 zwycięstw i trzech porażek - rozpoczął się po myśli Polaka, który już po 20 minutach gry prowadził 5:1. Rublow chwilowo opanował nerwy, ale ostatecznie przegrał pierwszego seta 3:6. W drugiej partii Hurkacz wyszedł na 3:0 i kontrolował sytuację na korcie. "To nie był mój dzień. Hurkacz dyktował warunki, spychał mnie do defensywy. Wywierał na mnie presję, z którą nie potrafiłem sobie poradzić. Był lepszy i wygrał zasłużenie" - skomentował urodzony w Moskwie tenisista. Mecz trwał godzinę i 28 minut. "Ogromnie mnie cieszy to zwycięstwo, a to, że mam ich nad bardzo dobrymi tenisistami już kilka z rzędu bardzo mnie buduje. Chcę to teraz częściej powtarzać i docierać daleko w tak dużych turniejach" - dodał wrocławianin. Rywalem Polaka w finale będzie świetnie mu znany 19-letni Sinner. Hurkacz często trenuje z urodzonym w San Candido w Dolomitach Włochem, a podczas tegorocznych turniejów w Adelajdzie i Dubaju wspólnie występowali w deblu. "Jannik prywatnie jest bardzo spokojną i wyluzowaną osobą, ale na korcie zmienia się w 'walczaka'. To, że osiąga takie rezultaty w tak młodym wieku jest wypadkową jego ciężkiej pracy i talentu. Muszę usiąść z trenerem Craigiem Boyntonem i obmyślić plan na finał. Nie ulega jednak wątpliwości, że będę musiał zagrać swój najlepszy tenis, aby go pokonać" - podkreślił. Hurkacz zdaje sobie sprawę z rangi tego osiągnięcia i ma nadzieję, że to zainspiruje i pomoże uwierzyć we własne siły młodszemu pokoleniu polskich tenisistów. "To świetnie, że mamy Igę Świątek, mamy Łukasza Kubota, który wygrał Australian Open i Wimbledon w deblu. Ale mamy też młodych zdolnych - w singlu Kamila Majchrzaka i Kacpra Żuka, a w deblu Jana Zielińskiego czy Szymona Walkowa. Mam nadzieję, że ostatnie sukcesy polskiego tenisa tylko zdopingują ich i dodadzą wiary, że można, że to możliwe, aby grać, wygrywać i docierać daleko w turniejach najwyższej rangi" - podsumował Hurkacz. Z Miami dla PAP - Tomasz Moczerniuk