Prawdopodobnie o porażce zdecydowała nie tylko dobra gra Evansa. Od początku drugiego seta Polak nie był sobą. Grał apatycznie, z grymasem na twarzy, ze spuszczoną głową. Wyglądało na to, jakby miał kłopoty zdrowotne. Nie poddał jednak meczu, grał do końca. W pierwszym secie Hurkacz nie okazywał oznak słabości. Długo mecz był wyrównany. Kryzys przyszedł dopiero w końcówce. Polak przegrał swój gem serwisowy i Evans objął prowadzenie 5:4. Wykorzystał potem swoje podanie i w niespełna 40 minut zakończył set. Brytyjczyk znakomicie serwował - wygrał wszystkie punkty po pierwszym podaniu. Wiele efektownych punktów zdobył po skrótach. Pokazał wielką tenisową klasę, którą trzeba docenić Hurkacz przegrał pierwsze cztery gemy drugiego seta. Był niemrawy, miał bardzo niepewny serwis, przy siatce - czym imponował w Miami - tracił punkt za punktem. Zdołał wygrać tylko jednego gema. Przegrał aż trzy przy własnym serwisie. W końcówce postawił się rywalowi. Obronił trzy piłki meczowe. Mecz trwał niewiele ponad godzinę. Przerwana została passa siedmiu kolejnych zwycięstw wrocławianina w turniejach ATP. Po siedmiu wygranych, sześciu - w zakończonym triumfem turnieju w Miami, pokonaniu Włocha Thomasa Fabbiano w pierwszej rundzie w Monte Carlo, lepszy od Hurkacza okazał się 30-letni Brytyjczyk. EVans jest sklasyfikowany na 33. miejscu w ATP. To solidny, bardzo doświadczony gracz, w tym roku wygrał turniej w Melbourne, jedyny w swojej karierze. O ćwierćfinał w Monte Carlo powalczy z numerem 1 w rankingu ATP Novakiem Djokoviciem. Olgierd Kwiatkowski II runda gry pojedynczej ATP Rolex Monte Carlo Open (pula nagród 2 082 960 euro) Hubert Hurkacz (Polska, 13.) - Daniel Evans (Wielka Brytania) 4:6, 1:6