Nierozstawiona Collins, która w styczniu zapowiedziała, że to jej ostatni sezon w karierze, znakomicie zaprezentowała się w Miami, co potwierdziła po raz pierwszy w karierze docierając do finału turnieju rangi 1000, w którym pokonała reprezentantkę Kazachstanu Jelenę Rybakinę. Wcześniej w 2022 roku zagrała także w decydującym spotkaniu wielkoszlemowego Australian Open. W dorobku miała tylko dwa tytuły imprez niższej rangi - oba zdobyte w 2021 roku. Amerykanka zaraz po największym sukcesie w karierze przeniosła się z Miami do Charlestonu, gdzie rozpoczęła udział w imprezie rangi 500. "Nie było łatwo. W niedzielę spędziłam pięć godzin, żeby dojechać do mojego rodzinnego miasta (to St. Petersburg na Florydzie - przyp. red.), a w poniedziałek przyleciałam tutaj. Żeby poczuć 'mączkę' pod stopami. Nie mogłam jednak opuścić tego turnieju w moim ostatnim sezonie" - mówiła Collins jeszcze przed pierwszym meczem w Charlestonie. Tenis. Danielle Collins wygrywa mecz za meczem Rozegrała go we wtorek, kiedy pokonała Hiszpankę Paulę Badosę. Tym samym przedłużyła swoją passę do ośmiu spotkań wygranych z rzędu, licząc od turnieju w Miami. Następnego dnia 30-letnia Amerykanka miała spotkać się z Ons Jabeur. Tunezyjka rozstawiona w Charlestonie z "dwójką" w pierwszej rundzie miała "wolny los". Szyki organizatorom pokrzyżowała jednak pogoda i w środę z powodu opadów część meczów się nie odbyła, w tym ten. Tak więc tenisistki wyszły na kort centralny jako pierwsze w czwartek. Faworytką, biorąc ostatnie występy, wydawała się Collins, ponieważ Jabeur na siedem meczów rozegranych w tym roku zwyciężyła tylko w dwóch. Tymczasem już w pierwszym gemie Amerykanka musiała bronić dwóch break pointów, ale wyszła z opresji cało. Po chwili Tunezyjka oddała własne podanie, a w trzecim gemie znowu ogromne kłopoty miała Collins, która tym razem musiała bronić aż czterech break pointów, jednak także nie dała się przełamać. Potem pierwszy gem na swoje konto zapisała Jabeur, która następnie do zera przełamała rywalkę, odrabiając straty. Co z tego skoro w szóstym gemie Amerykanka ponownie odebrała jej serwis, również bez straty punktu, a w ósmym miała pierwszą piłkę setową. Wtedy jeszcze nie zakończyła partii, jednak zrobiła to chwilę później przy własnym podaniu (6:3). Trzysetowe starcie pomiędzy Danielle Collins a Ons Jabeur Collins jednak nie poszła za ciosem. Drugi set odbywał się bowiem pod dyktando Tunezyjki. Ta przełamała podanie przeciwniczki w czwartym i szóstym gemie, a z każdą kolejną przegraną piłką wyglądało, jakby z Amerykanki schodziło powietrze. Ostatecznie Jabeur po pół godzinie wygrała go 6:1. Do decydującej partii Collins przystąpiła jednak w innym nastroju. Już w drugim gemie przełamała podanie Tunezyjki, która zdenerwowana tym faktem trzy razy uderzyła mocno rakietą o kort, za co została ukarana ostrzeżeniem. To spotkanie było ważne dla obu tenisistek. Gdy w piątym gemie Amerykanka wygrała podanie, wychodząc na prowadzenie 4:1, to wydała okrzyk pełen pasji, bo wiedziała, że jest coraz bliżej końcowego triumfu. Jabeur się jednak nie zamierzała poddać. Najpierw po bardzo długim szóstym gemie, gdzie obroniła dwa break pointy, utrzymała serwis, a po chwili, za trzecią okazją, przełamała podanie rywalki. Collins wzięła się jednak w garść i w ósmym gemie odebrała dość łatwo serwis Tunezyjce. Spotkanie zakończyła w dziewiątym gemie, za drugą piłką meczową (6:3). Tym samym odniosła dziewiąte zwycięstwo z rzędu. Tenis. Z dwóch Polek w Charlestonie została tylko jedna W Charlestonie dobrze spisuje się Magda Linette. 31-letnia Polka w pierwszej rundzie pokonała Chorwatkę Petrę Martić, a w drugiej okazała się lepszą od rozstawionej z "13" Ukrainki Dajany Jastremskiej. Z imprezą natomiast pożegnała się Magdalena Fręch, która potknęła się już na pierwszej przeszkodzie. Polka przegrała z Amerykanką Sloane Stephens. I właśnie ta zawodniczka, która w drugiej rundzie pokonała Kanadyjkę Leylah Fernandez 6:4, 6:4, zagra jeszcze w czwartek z Collins w następnej rundzie.