Kim jest Jelena Rybakina dla Igi Świątek, wie chyba każdy fan tenisa. Nie "zmorą", jak Jelena Ostapenko, bo z Kazaszką Polka już przecież wygrywała. Mierzyły się nawet w czasach juniorskich, choć raszynianka to tenisistka o blisko dwa lata młodsza. Urodzona w Moskwie 24-latka ma wiele atutów, które sprawiają, że jest rywalką bardzo niewygodną, także dla Świątek. Ogromną siłę serwisu, duży zasięg ramion, wielkie możliwości w ofensywie. Bardziej skuteczne na szybkich kortach twardych lub na trawie, ale i na mączce Kazaszka potrafi zaistnieć. Pokazała to przed rokiem w Rzymie, wygrała wielki turniej WTA 1000, choć przecież w meczu z Igą Świątek w ćwierćfinale była o krok od porażki. Wykorzystała uraz Polki, która w trzecim secie poddała spotkanie, ich jedyna dotąd na tej nawierzchni. W sobotę Iga dostanie szansę do rewanżu, o ile w piątek wygra w Stuttgarcie z Emmą Raducanu. Newrowy początek Jeleny Rybakiny, szybko została przełamana. A później już koncert Kazaszki Rybakina swoje już bowiem zrobiła. Jasmine Paolini ma może i najlepszy czas w swojej karierze, po wygraniu w Dubaju z przytupem pierwszy zameldowała się wśród dwudziestu najlepszych zawodniczek świata, ale też jakoś omijały ją spotkania z tymi z dziesiątki. Do Stuttgartu tylko raz trafiła w 2024 roku w drabince na zawodniczkę z TOP 10, właśnie na Rybakinę w Dubaju. Kazaszka do meczu jednak nie przystąpiła, wycofała się po urazie pleców. Dopiero w Niemczech Włoszka trafiła na dziewiątą w rankingu Ons Jabeur i ją pokonała. Rybakina jest zawodniczką potężnie serwującą, do momentu rozpoczęcia zmagań w Stuttgarcie miała już 181 asów, w starciu z Weroniką Kudiermietową dołożyła kolejnych dziewięć. I tak zaczęła mecz z Paolini - od mocnego uderzenia, którego Włoszka nie była w stanie utrzymać w korcie. By za chwilę... przegrać cztery punkty z rzędu i zostać przełamaną. Gdy tylko Paolini udawało się odeprzeć pierwsze czy drugie mocne zagrania rywalki, wejść w wymianę, była lepsza. Przynajmniej w tej początkowej fazie meczu. Kazaszka być może źle się rozgrzała, całą swoją moc zaczęła pokazywać w trzecim gemie, gdy już musiała odrabiać straty po 0:2. Asy numer 191, 192 i 193 w tym roku w końcu dały jej gema, przebudziła się. A później zaczęła już grać po swojemu - mocno, zmuszała Włoszkę do biegania, częściej trafiała w kort. Paolini w sztuce biegania jest dobra, tu często nie dawała rady dogonić piłki. Na dodatek zaczęła popełniać błędy, przestał funkcjonować jej pierwszy serwis. A przy drugim Rybakina nie kalkulowała - mocnym returnem zyskiwała przewagę. Szybko odskoczyła na 5:2, miała już komfortową sytuację w tej partii. Gdy Paolini wywalczyła break point na 4:5, Rybakina od razu zareagowała... wygrywającym serwisem w wewnętrzną linię kara. Włoszka walczyła ambitnie, to jednak faworytka zadała te ostatnie ciosy. I wygrała 6:3. Pewny marsz Jeleny Rybakiny po awans do półfinału. I kontra Paolini, zrobiło się ciekawie Aby znaleźć się w półfinale, Paolini musiałaby znaleźć zupełnie inny sposób na Rybakinę. Jedna sprawa to ograniczenie własnej liczby pomyłek, ale to za mało. Szukała pomysłu, atakowała bardzo agresywnie drugie podanie rywalki, tyle że nie była w tym perfekcyjna. A gdy szybko została w tym secie przełamana, zaczęła podejmować pełne ryzyko. Wydawało się, że wiele już nie zdziała, było 2:4 i równowaga, po trzech z rzędu punkach Kazaszki. Paolini wróciła jednak do gry, ta ryzykowna gra zaczęła się w końcu opłacać, a powrotne przełamanie na 4:4 było jednak sporym zaskoczeniem. Zwiększyło presję u faworytki, która sama musiała wkrótce "gonić" wynik. Kluczowa okazał się gem przy stanie 5:5, podawała wtedy Włoszka. Trzykrotnie musiała bronić się przed breakiem, losy jej porażki wisiały na włosku. A jednak dała radę wygrać, a za chwilę zakończyła seta - do zera, przy podaniu Rybakiny. Ustawiała się dwa metry za linią końcową i wymuszała błędy faworytki. Świetny początek Jasmine Paolini, trzeci set się dobrze układał. I wtedy Jelena Rybakina ruszyła Reprezentantka Kazachstanu pozwoliła więc na... kolejnego trzeciego seta w ostatnim czasie. W Miami zagrała cztery takie mecze, w Stuttgarcie już jedno, teraz zaś drugie. Miała nietęgą minę, ruchy jej ciała nie wróżyły nic dobrego, gdy przegrywała już 0:2. A jednak powtórzył się scenariusz z pierwszej partii. Włoszka sporo ryzykowała, nie była jednak w stanie tym razem odwrócić losów, gdy Rybakina odskoczyła na 4:2, a później na 5:3. Znów Kazaszka wykazała się dobrą formą fizyczną, zameldowała się w półfinale. A w tej fazie w tym sezonie była już czterokrotnie: w Brisbane pokonała Arynę Sabalenkę, w Abu Zabi Ludmiłę Samsonową, w Dosze Anastazję Pawluczenkową, wreszcie w Miami - Wiktorię Azarenkę. W Stuttgarcie, miejmy nadzieję, ta seria zostanie przerwana - jeśli jej rywalką zostanie Iga Świątek.