Kamil Majchrzak wrócił do gry po 14-miesięcznej przerwy w ostatnim dniu poprzedniego roku - z zerowym dorobkiem i bez miejsca w światowym rankingu. W Monastyrze, w najmniejszym z możliwych turniejów ITF, musiał przebijać się przez trzystopniowe kwalifikacje. Rywalizował z zawodnikami, którzy byli w stanie wygrać ledwie kilkanaście punktów w całym meczu. Nic więc dziwnego, że szybko zaczął odnosić sukcesy. Pierwszym sygnałem, że Polak może wrócić do czołowej setki, w której był przecież przed zawieszeniem, był już styczniowy mecz w belgijskim Ottignies-Louvain-La-Neuve z Borną Ćoriciem, zawodnikiem z TOP 50 listy ATP. Kolejnym - wygrany turniej rangi challenger 50 w Rwandzie. W nim zaś zwycięstwa z zawodnikami z drugiej i trzeciej setki rankingu. Co istotne - Majchrzak wygrał w tym roku już cztery turnieje, a mecze przegrywał zazwyczaj wtedy, gdy występował w zawodach tydzień po tygodniu. I w tym drugim tygodniu trafiały mu się już słabsze momenty. Wyjazd do Chin szansą dla Kamila Majchrzaka. W Shenzhen Luohu Polak został rozstawiony w kwalifikacjach Wyjazd do Chin na trzy turnieje rangi challenger 75 miał być kolejną szansą na znaczący skok w rankingu, w którym Polak jest teraz w połowie czwartej setki. Aby myśleć o miejscu w kwalifikacjach Wimbledonu, a później US Open, musi awansować o około 130 miejsc wyżej. 28-letni piotrkowianin nie był nawet pewny, że załapie się do eliminacji w pierwszych zawodach w Shenzhen, tak się ostatecznie jednak stało. Mało tego, dostał ósmy numer rozstawienia i - wydawało się - korzystną ścieżkę do głównej drabinki. W niedzielę wypadł mu bowiem w niej, w drugiej rundzie, potencjalnie wyżej notowany zawodnik Luke Saville, cztery lata temu finalista deblowego Australian Open. Pierwszym przeciwnikiem Polaka został młodszy od niego o kilka miesięcy Turek Altuğ Çelikbilek, kiedyś zawodnik z połowy drugiej setki rankingu, teraz kilkadziesiąt miejsc za Majchrzakiem. Dostał się do kwalifikacji dzięki wycofaniu się innego zawodnika. Polak był więc faworytem, ale w niedzielę z rywalem nie zagrał. W Shenzhen Luohu nie rozegrano żadnego meczu - uniemożliwiła to pogoda. I nie takie opady deszczu, jakie znamy z naszego kraju: lunęło z nieba i nie przestało padać. Zresztą do końca tygodnia pogoda na południu Chin będzie fatalna. Trzy piłki setowe Kamila Majchrzaka. Polski tenisista mógł znakomicie rozpocząć turniej Mecze eliminacyjne przeniesiono więc na poniedziałek - rozegrano je w hali. W warunkach treningowych, sąsiednie korty oddzielone były od siebie tylko siatką. Polak zaś zaczął swoje spotkanie bardzo obiecująco. Przełamał rywala 4:2, miał bardzo wysoką skuteczność przy pierwszym serwisie, jego płaskie wymiany sprawiały problem Turkowi. Çelikbilek szybko jednak odrobił stratę, a później obaj dość pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe. Rywal Polaka coraz lepiej czuł się w dłuższych wymiana, potrafił i skutecznie zagrać skrót, i dobiec do siatki i zaatakować. Decydował więc tie-break, który Majchrzak miał pod kontrolą. Prowadził 6:4, miał dwie piłki setowe. Pierwszą Çelikbilek obronił serwisem, przy drugiej to jednak Polak podawał. Tyle że zepsuł pierwsze podanie, a drugie było słabe - Turek zaatakował returnem. Polak wywalczył jeszcze jednego setbola, tym razem rywal obronił się asem. A później sam zdobył kolejne dwa punkty. Majchrzak był zły, ale powstrzymał się od uderzenia rakietą w kort. Tyle że nie wytrzymał, gdy przegrał gema na 0:2 w drugim secie, znów został przełamany. Wtedy rzucił rakietę na kort, potrzebował chwili wytchnienia. Wydawało się, że jest już w beznadziejnej sytuacji, 6:7, 0:3 i 0:40 nie dawało zbyt wiele powodów do optymizmu. A jednak Majchrzak zdołał ruszyć, obronił cztery break pointy, za chwilę "odłamał" rywala i wyrównał. To jednak Turek wygrał to spotkanie, wywalczył kluczowego breaka w dziesiątym gemie, dającego mu awans. Majchrzak musi więc szukać okazji do zapunktowania w kolejnych turniejach w Chinach - w następnym tygodniu w Kantonie, a w jeszcze kolejnym - w Wuxi. Challenger ATP 75 w Shenzhen Luohu (korty twarde). 1. runda eliminacji Altuğ Çelikbilek (Turcja) - Kamil Majchrzak (Polska, 8) 7:6 (7), 6:4.