Sardynia to dla Polaka wyjątkowo szczęśliwa wyspa. Przyleciał tu na początku kwietnia, by właśnie w imprezach ITF M25 podbudować spadający ranking, dzięki któremu wcześniej dostawał się do challengerów. Zadanie, jak się okazuje, Daniel Michalski wykonał znakomicie, bo w trzech kolejnych turniejach, w których wziął udział, dotarł do decydującej potyczki. W sobotę stanie przed szansą wygrania dziesiątego w karierze turnieju ITF, a jeśli do tego dojdzie, znów awansuje w rankingu ATP. Choć nieznacznie, bo straci punkty wywalczone za zeszłoroczne kwalifikacje i grę w turnieju głównym w challengerze w Pradze. Włoskie powietrze służy Polakowi. Trzy turnieje, trzy finały Michalski pierwszą rywalizację w Santa Margherita di Pula odbył na początku kwietnia - w Wielką Sobotę rozbił w finale Francuza Timo Legouta. Kolejny tydzień znów miał bardzo pracowity, pozostał na Sardynii i wygrał cztery następne mecze. Zagrał więc w finale, ale tym razem za porażkę z poprzedniego tygodniu zrewanżował mu się Portugalczyk Goncalo Oliveira. Tenisista z Warszawy zrezygnował z gry w turnieju głównym w challengerze w Roseto Degli Abruzzi, wolał odpocząć przed kolejną rywalizacją na Sardynii. I chyba dobrze zrobił, bo w sobotę znów stanie do walki w finale. A drogę tym razem miał stosunkowo mało wyboistą, w czterech meczach nie stracił nawet seta, zaledwie raz musiał rozstrzygać sytuację w tie-breaku. Austriak nie miał szans. Daniel Michalski znów bez starty seta! Podobnie było w półfinale z Austriakiem Lukasem Neumayerem, choć dziś bardzo długo Michalski nie prezentował się najlepiej. Grał niedokładnie, choć gołym okiem widać było, że ma znacznie większe umiejętności od rywala. Rywala 23-latka miał nawet break pointa na 4-2, Michalski zdołał się jednak obronić. Za chwilę zaś gładko przełamał serwis rywala, objął prowadzenie 4-3, a później do zera poprawił na 5-3. Tej szansy już nie zmarnował. Były w tym spotkaniu momenty, gdy Polak często się irytował, jak choćby w drugim gemie drugiego seta, gdy po kilku jego błędach Austriak był bliski przełamania serwisu Michalskiego. Zawodnik Mery Warszawa pokrzykiwał coś, motywował się - i zrobił to skutecznie. Wygrał dwie dłuższe wymiany, a sprawę zamknął asem. Objął więc prowadzenie 2-0 i to był absolutnie kluczowy moment. Neumayer już się nie podniósł. Rzadko ruszał się z końcowej linii, a w dłuższych wymianach Polak był bardziej cierpliwy, miał też więcej atutów. Michalski oddał mu jeszcze tylko jednego gema, zresztą przy swoim serwisie. Mecz zaś zakończył kolejnym w tym secie, a piątym w meczu przełamaniem. Rywalem 23-latka z Warszawy w finale będzie o osiem lat starszy od niego Niemiec Sebastian Fanselow. Polak wydaje się być faworytem tego decydującego starcia: jego bilans na ziemi w tym roku jest doskonały: to aż 16 zwycięstw i zaledwie trzy porażki. Turniej ITF M25 w Santa Margherita di Pula (korty ziemne); półfinał Daniel Michalski (Polska, 1) - Lukas Neumayer (Austria, 3) 6-4, 6-1.