Można wierzyć, że dla rówieśniczki Igi Świątek zaczął się rzeczywiście najlepszy okres w niedługiej zawodowej karierze. Ledwie 2,5 miesiąca temu Martyna Kubka była 548. zawodniczką świata, dostała wtedy dziką kartę do challengera WTA w Kozerkach. Tę szansę doskonale wykorzystała - pokonała znajdujące się w trzeciej setce listy Magali Kempen i Katarzynę Kawę. Pokazała się polskiej publiczności, a później poszła za ciosem, być może jakiś wpływ na to miały wspólne zajęcia z Igą Świątek. Od tego czasu Kubka rozegrała 23 spotkania w singlu i 18 w deblu, wygrała łącznie cztery turnieje, a w niedzielę powalczy o kolejny triumf. Tym razem w Stambule. Imponujący skok w rankingu 22-latki z Polski. A może być jeszcze lepiej Imponująca dużą siłą uderzenia Kubka radzi sobie bowiem w ostatnich tygodniach znakomicie, jeśli w niedzielę w finale ogra reprezentującą Finlandię Anastazję Kulikową, wskoczy w okolice 360. pozycji na świecie. To ogromny przeskok w dwa miesiące, bardzo rzadki w tenisowym świecie. Kubka wygrała przecież dopiero co swój pierwszy singlowy turniej (ITF W15 w Szarm el-Szejk), była w półfinale w Reims. Do tego doszły trzy sukcesy w deblu: w Pradze i Reims oraz w Cherbourgu-en-Cotentin. Polka znakomicie poczyna sobie na twardej nawierzchni pod dachem, potwierdziła to właśnie w tym tygodniu w Turcji. Pochodząca z Zielonej Góry 22-latka nie miała szczęścia w losowaniu, od razu wpadła na rozstawioną z szóstką doświadczoną Turczynkę Çağlę Büyükakçay, niegdyś 60. zawodniczkę na świecie. To jednak Polka wygrała 6:3, 6:3, sprawiając kłopot organizatorom. Ci bowiem liczyli, że zawodniczki z ich kraju będą odgrywać czołowe role. Później Kubka pokonała dwie kwalifikantki: Rosjankę Annę Snigiriewą 6:3, 6:1 oraz Serbkę Elenę Milovanović 6:7, 6:2, 7:5. Dziś zmierzyła się z kolejną Turczynką Aylą Aksu, kiedyś 214. na liście WTA. Zacięty mecz Polki z Turczynką. Liczba asów Martyny Kubki robi wrażenie Kubka nie była tu faworytką, ale od początku imponowała - jak zwykle - pod względem serwisu. W całym meczu zaliczono jej 19 asów, to też miało duży wpływ na wynik. W pierwszym secie doszło do zaledwie jednego przełamania, w szóstym gemie Polce pomogła w tym sama Aksu. Turczynka popełniła wtedy aż dwa podwójne błędy serwisowe, jeden zakończył tego kluczowego gema. Kubka zaś ostatni punkt w secie - a jakże! - zdobyła po siódmym tego dnia asie. Polka była na najlepszej drodze, by to spotkanie rozstrzygnąć w dwóch setach. Na 3:3 wyrównała w drugim secie znów dzięki trzem punktom z bezpośredniej zagrywki, za chwilę zdołała przełamać rywalkę. Nie wykorzystała jednak tej okazji, za chwilę Ayla Aksu odpowiedziała powrotnym breakiem, znów był remis. I to Turczynka doprowadziła do decydującej partii - wygrała w tie-breaku 7:3. Ten set źle wpłynął na 22-latkę, została przełamana do zera już w początkowej fazie seta, zdołała się jednak pozbierać. Znów w sukurs przyszedł jej podwójny błąd rywalki, tym razem przy piłce na 3:1. Kubka wyrównała na 2:2, to ona też zadała ostateczny cios w 10. gemie. Wygrała 6:4 i awansowała do finału, zapewniając już sobie co najmniej 30 punktów rankingowych. To jej najlepszy rezultat liczony do rankingu WTA, a w niedzielę może przecież dołożyć kolejnych 20 punktów. Pochodząca z Riazania, a reprezentująca od pięć lat Finlandię Anastazja Kulikowa zdecydowanie jest w jej zasięgu. Turniej ITF W25 w Stambule (korty twarde w hali); półfinał singla Martyna Kubka (Polska) - Ayla Aksu (Turcja) 6:3, 6:7(3), 6:4.