Trzy lata temu 19-letnia wtedy Martyna Kubka doszła do swojego pierwszego - i jedynego dotąd - finału w zawodowej karierze w singlu. W portugalskim mieście Santarem zmierzyła się z... Beatriz Haddad Maią, dziś gwiazdą, zawodniczką ze światowej czołówki i półfinalistką Rolanda Garrosa. Brazylijka wracała wtedy do gry po rocznej przerwie, startowała więc nawet w małych turniejach ITF. W finale zmagań w Portugalii nie dała Kubce najmniejszych szans - wygrała "rowerem" - 6:0, 6:0. Długa stagnacja po finale z Haddad-Maią. Pod koniec wakacji coś się ruszyło Wtedy wydawało się, że - mimo tej porażki - Polka będzie się szybko pięła w rankingu WTA. Ma sporo atutów, m.in. mocny serwis, ale jakoś ta kariera nie chciała ruszyć z miejsca. Były sukcesy w grze podwójnej, głównie z Weroniką Falkowską, ale brakowało tych ważniejszych. Dwa lata temu Kubka była w okolicach 520. miejsca na liście, w lutym zeszłego roku podskoczyła o kilkadziesiąt pozycji - wyżej wspiąć już się nie dała rady. Ten rok też długo nie był udany, ani razu nie była - do dziś, w finale turnieju ITF, tylko raz - w marcu - walczyła w półfinale, w Szarm el-Szejk. Pierwszy sygnał, że coś zaczyna iść w dobrą stronę, był w sierpniu w Kozerkach. 22-latka z Zielonej Góry dostała tam dziką kartę, pokonała znajdujące się w trzeciej setce Belgijkę Magali Kampen oraz Katarzynę Kawę. Przegrała dopiero zacięty mecz o półfinał z Mają Chwalińską. W Bydgoszczy odpadła po trzysetowym boju z najwyżej rozstawioną Słowenką Dalilą Jakupović, w Pradze (ITF W60) przeszła kwalifikacje i wygrała jeden mecz w turnieju głównym. Przełom nastąpił w tym tygodniu w Egipcie. Martyna Kubka trenowała z Igą Świątek. Miesiąc później wygrała pierwszy turniej Być może jakiś wpływ na to miały treningi, które 22-latka zaliczyła we wrześniu w Warszawie ze swoją rówieśniczką, czyli Igą Świątek. Niedawna liderka rankingu WTA, po powrocie z Nowego Jorku, trenowała w stolicy - sparowała właśnie z Kubką. W Szarm el-Szejk Kubka rozegrała pięć spotkań, miała w nich też problemy, nie wszystko szło gładko. W ćwiećfinale męczyła się w dramatycznym starciu z 20-latką z Egiptu Yasmin Ezzat, wygrała 7:5 w tie-breaku trzeciego seta. Równie ciężko było w półfinale w meczu z kolejną Egipcjanką Sandrą Samir (6:3 w trzeciej partii). Dopiero finał pposzedł całkowicie po myśli 22-letniej Polki. Pogrom w finale. Polka wygrała... dziesięć gemów z rzędu! Rywalką Kubki była Słowaczka Katarina Kuzmova, jej rówieśniczka, na dodatek niemal rówieśniczka w rankingu WTA. W przeszłości grały dwukrotnie, w Radomiu (rok temu) i w Szarm-el Szejk (cztery lata temu), w obu starciach górą była Polka. Tyle że były to spotkania bardziej zacięte, dziś o walce nie było mowy. Może poza początkiem meczu, bo Słowaczka wygrywała jeszcze 3:2. A później dziesięć kolejnych gemów zapisała na swoim koncie Polka, triumfowała w finale 6:3, 6:0. Sam mecz trwał niespełna godzinę, co w turniejach ITF W25, gdzie zawodniczki same chodzą po piłki jest ewenementem. Kubka potrafiła w drugim secie zaliczyć trzy asy w jednym gemie, rozbita już chyba Kuzmova - odwrotnie: trzy podwójne błędy z rzędu. W najbliższym tygodniu Polka ma w planach start w turbnieju ITF W25 w Reims, powinna tam przebijać się przez kwalifikacje. Turniej ITF W25 w Szarm el-Szejk (korty twarde), finał singla Martyna Kubka (Polska, 1) - Katarina Kuzmova (Słowacja, 2) 6:3, 6:0.