Halep nie gra od października ubiegłego roku, gdy została zawieszona, najpierw tymczasowo. Rumunka została wówczas oskarżona o stosowanie nielegalnych środków, jednak jej sprawa ciągnęła się następnie przez długie miesiące. Halep powtarzała, że nie czuje się winna, a oprócz podejrzeń męczące jest dla niej także samo oczekiwanie na jakąkolwiek konkretną decyzję. Była tenisistka numer 1 w światowym rankingu doczekała się decyzji blisko rok po informacji o podejrzeniu stosowania dopingu. Formalnie kara dla niespełna 32-letniej zawodniczki wiąże się z wykryciem w jej organizmie roxadustatu (jest to lek, stosowany m.in. w leczeniu anemii; pozytywny wynik dały próbki badane podczas ubiegłorocznego US Open), a także z nieprawidłowościami dotyczącymi jej paszportu biologicznego. Przez kolejne miesiące Halep nie kryła, że trudno jest jej pogodzić się z niewiadomą dotyczącą jej przyszłości. We wtorek dowiedziała się w końcu, że faktycznie czeka ją zawieszenie. Okazało się jednak, że kara jest nawet bardziej surowa niż ktokolwiek przypuszczał - Rumunka została zawieszona aż na cztery lata. Zawodniczka zapowiedziała już, że nie ma zamierza łatwo pogodzić się z decyzją - odwoła się od niej do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Kolejne fatalne wieści dla Halep. "Emocjonalne żniwo" W środę głos w sprawie Halep zabrał Patrick Mouratoglou, jej trener. Szkoleniowiec nie kryje, że jest wzburzony wysokością kary dla swojej zawodniczki. Simona Halep ma zamiar walczyć o swoje dobre imię i złagodzenie kary we wspomnianym Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu. Gdyby jednak jej starania zakończyły się niepowodzeniem, wówczas o powrót na najwyższy poziom w wieku 35 lat byłoby jej ciężko. Burza po zawieszeniu Halep. Nie ma współczucia