Aryna Sabalenka to - obok Igi Świątek - największa bohaterka tego sezonu w kobiecym tenisie. Białorusinka kapitalnie rozpoczęła ten rok wygrywając turniej w Adelajdzie, a następnie wielkoszlemowy Australian Open, a z czasem poważnie zagroziła polskiej tenisistce jeśli chodzi o liderowanie w światowym rankingu. Urodzona w Mińsku 25-latka mogła wskoczyć na pierwsze miejsce podczas Rolanda Garrosa. Przegrała jednak w półfinale z Karoliną Muchovą, którą Iga Świątek ograła w wielkim finale, sięgając po swój czwarty tytuł wielkoszlemowy. Dzięki temu nasza zawodniczka zapewniła sobie chwilę spokoju, lecz wielkimi krokami zbliża się Wimbledon, w trakcie którego Polka znów będzie musiała odpierać atak Białorusinki. Aryna Sabalenka w ramach przygotowań do wielkoszlemowej rywalizacji na brytyjskich kortach trawiastych wzięła udział w turnieju WTA 500 w Berlinie. Swój udział w nim zakończyła w czwartek, przegrywając w meczu 1/8 finału z rosyjską tenisistką Weroniką Kudiermietową. Także przed rokiem zawodniczka rodem z Kazania ograła w stolicy Niemiec obecną wiceliderkę światowego rankingu. Polka mogła sprawić sensację, a tu nagle krach. Niespodziewany zwrot akcji Aryna Sabalenka wspomina traumatyczne wydarzenie. "Płakałam jak dziecko" W międzyczasie wywiad z Aryną Sabalenką przeprowadził słynny dziennik "L'Equipe". Podczas rozmowy Białorusinka opowiedziała między innymi o sytuacji, w której trener jednej z ukraińskich tenisistek doprowadził ją do płaczu po przegranym meczu. Koszmar Sabalenki, to znowu ją spotkało. Jednoznaczna reakcja w Rosji Kulminacja napięcia dotyczącego Aryny Sabalenki w kwestii wojny na Ukrainie miała miejsce podczas tegorocznego Rolanda Garrosa. Znajdująca się w ogniu niewygodnych pytań Białorusinka w końcu odmówiła wówczas udziału w konferencjach prasowych, na co przyzwolili jej organizatorzy turnieju. A gdy w końcu ponownie spotkała się z dziennikarzami, wyraziła jasno swoje stanowisko. I dodała: - Czy popieram Aleksandra Łukaszenkę? Oh, to trudne pytanie... Nie popieram wojny, więc obecnie nie popieram Aleksandra Łukaszenki. Spotykałam się z nim tylko na meczach Pucharu Federacji. Wtedy nie było wojny i nic się nie działo. Nie jestem politykiem. Gdybym nim była, nie byłoby.