Świetny występ Huberta Hurkacza w Rotterdamie, zakończony przegraną w półfinale po trzysetowej batalii z niesamowitym Carlosem Alcarazem, sprawił, że Polak był upatrywany jako jeden z głównym faworytów w mniejszym rangą turnieju ATP w Marsylii. Zwłaszcza, że mógł odpocząć, miał aż pięć dni między swoim ostatnim spotkaniem w Holandii i pierwszym na południu Francji. Rozstawiony z czwórką wrocławianin przegrał jednak już swoje pierwsze spotkanie, z Chińczykiem Zhizhenem Zhangiem. Miał problem z przełamaniem rywala, to się zemściło. Uległ Azjacie 4:6, 7:6 (1), 3:6. Nowy duet z udziałem najlepszego polskiego deblisty. I już dwa finały ATP pod rząd W Rotterdamie sukces osiągnął też Jan Zieliński, bo za taki trzeba było uznać jego 12. w karierze deblowy finał w zawodach ATP. Polak przed tym sezonem zmienił partnera, Hugo Nysa zastąpił Belg Sander Gillé. Początki w Australii były trudne, przegrana na starcie zmagań w Adelajdzie, później porażka już w trzeciej rundzie Australian Open. Ostatnie dwa występy pokazują jednak, że nowy team się dociera. W Rotterdamie Zieliński i Gillé rywalizowali w finale z jedną z najlepszych dziś par na świecie, włoskim duetem Simone Bolelli/Andrea Vavassori. Finaliści Australian Open przegrali w tym roku tylko jedno z 14 spotkań, właśnie o tytuł w Melbourne. Polsko-belgijski duet pokonali po ciężkim boju, 10-6 w trzecim secie. W Marsylii ich już jednak nie było, to Zieliński i Gillé mieli dwójkę w turniejowej drabince. W pierwszym spotkaniu z duetem Kamil Majchrzak/Szymon Walków mieli spore kłopoty, bronili nawet piłki meczowej. Przeszli jednak dalej. A kolejne dwie przeszkody pokonali już bez straty seta, awans do finału zapewnili sobie w piątek. I czekali najpierw na to, kogo los wyznaczy im za rywala w sobotę, a później już na ten mecz o tytuł. Rywalami zostali ostatecznie Francuzi: Benjamin Bonzi i Pierre-Hugues Herbert. Ten ostatni kiedyś był wiceliderem światowej listy deblistów, ale to ponad osiem lat temu. Tworzył znakomity duet z Nicolasem Mahutem, wygrali razem pięć wielkoszlemowych turniejów. A tu w półfinale ograli parę z Hugo Nysem w składzie, czyli poprzednim deblowym partnerem Zielińskiego. ATP 250 Marsylia. Przegrany finał w deblu Jana Zielińskiego i Sandera Gillé'a Niedzielny finał był generalnie jednostronny, ale potoczył się nie po myśli faworytów. Zieliński i Gillé mieli problem na returnie, w całym spotkaniu ani razu nie uzyskali nawet szansy na przełamanie rywali. Aż do ósmego gema wszystkie były dość gładko wygrywane przez serwujących, bez choćby jednej równowagi. I wtedy Bozni i Herbert uzyskali cztery break pointy z rzędu. Trzy razy Polak z Belgiem wyszli z opresji, ale przy równowadze i decydującym punkcie - polegli. A za chwilę przegrali całego seta - 3:6. W drugim przełamanie też było tylko jedno - na 3:2 dla Francuzów. I to wystarczyło. W pięciu gemach serwisowych rywali Zieliński i Gillé wygrali łącznie dwa punkty. To potężna różnica, właściwie decydująca. Przegrali ten finał 3:6, 4:6. Polak wciąż ma więc pięć tytułów deblowych ATP, przegrał zaś osiem finałów. Niemniej i tak w rankingu ATP zaliczy awans - o trzy pozycje, będzie 23. Z taką samą liczbą punktów jak... Hugo Nys.