"Bardzo mi przykro, że musiałam wycofać się z rywalizacji w Prudential Hong Kong Tennis Open i reszty tego sezonu tenisowego" - te słowa mówią wszystko, Naomi Osaka w tym roku na kort już nie wyjdzie. "Uwielbiam odwiedzać turniej i pomimo oczywistego rozczarowania związanego z brakiem możliwości gry, chcę zapewnić wszystkich moich wspaniałych fanów z Hongkongu, że nadal będę uczestniczyć w tym wydarzeniu. Bardzo się cieszę na spotkanie z wami wszystkimi. Na turniej przyjedzie wspaniała grupa światowej klasy graczy i chciałabym życzyć im wszystkim powodzenia w tym ekscytującym wydarzeniu" - dodała Japonka cytowana w mediach społecznościowych przez organizatorów turnieju. Na nic apele Świątek, dramat tenisistek wciąż nie ma końca. "Totalnie niezrozumiałe" Naomi Osaka jednak rezygnuje. Na światowe korty wróci dopiero w przyszłym roku Osaka doznała kontuzji dolnej części pleców 1 października. Do urazu doszło na przedmeczowej rozgrzewce przed występem w 1/8 finału China Open. Japonka ostatecznie musiała zrezygnować z udziału w spotkaniu z Coco Gauff. Z tego samego powodu nie wzięła udziału w rozgrywanym w ubiegłym tygodniu turnieju w Osace. Zrezygnowała też ze startu w tokijskim Pan Pacific Open. Dosyć niefortunnie rozpoczyna się zatem jej współpraca z nowym trenerem Patrickiem Mouratoglou, swego czasu święcącego na światowych kortach sukcesy z Sereną Williams. Teraz dochodzi do tego absencja w Honkongu. Dla organizatorów to duży zawód. Chodzi o zawodniczkę, która ma na koncie cztery tytuły wielkoszlemowe - wygrywała Australian Open (2019 i 2021) oraz US Open (2018 i 2020). Przed pięcioma laty jako pierwsza Azjatka w historii zasiadła na szczycie światowego rankingu i spędziła tam 21 tygodni. Osaka nie ukrywa, że najbardziej żałuje absencji w Billie Jean King Cup. Impreza odbędzie się w dniach 13-20 listopada w hiszpańskiej Maladze. 27-letnią zawodniczkę powinniśmy zobaczyć w grze dopiero w styczniowym Australian Open.