Tenis bez technologii kontroli miejsca upadku piłki na żywo jest bardzo narażony na wypaczanie spotkań przez błędne decyzje arbitrów. Te oglądamy niestety dość często. Od przyszłego sezonu ta sytuacja z pewnością ulegnie wyraźnej poprawie. Znamy nazwisko aktualnego trenera Igi Świątek. Już pracują razem We wszystkich turniejach rangi ATP zostanie bowiem wprowadzony system, który będzie odpowiadał za wywoływanie autów. Znany jest on, choćby z dwóch turniejów rangi Wielkiego Szlema, a więc Australian Open i US Open, ale na kortach Rolanda Garrosa i Wimbledonu dotychczas go nie oglądaliśmy. To nie miało prawa się wydarzyć. Absolutne kuriozum Od przyszłego sezonu margines błędu zostanie zmniejszony do absolutnego minimum, ale na wpadki takie, jak ta, która obiegła świat po meczu Stana Wawrinki z Fabio Cobollim, niestety nie będzie mieć on wpływu. Prowadzący te zawody sędzia z Brazylii Carlos Bernardes "popisał się" absolutnie absurdalną pomyłką. Nowe wieści prosto z obozu Igi Świątek. "Jest w planach" Do całej sytuacji doszło w trzecim secie, przy stanie 1:0 dla Cobolliego. Swoje podanie rozpoczynał Szwajcar. Zrobił to w bardzo dobry sposób, zaczynając od trafionego pierwszego podania, przy którym bezradnie returnować próbował Włoch. Punkt trafił oczywiście na konto Szwajcara i tak też oznajmił arbiter. Chwilę później Brazylijczyk przez krótkofalówkę poprosił o elektrolity dla Fabio Cobollego i do tego momentu absolutnie wszystko zdawało się zgadzać. Całe kuriozum rozpoczęło się przy następnej akcji. Tę wygrał bowiem Cobolli i wydawałoby się, że powinniśmy mieć więc remis 15:15. Sędzia Bernardes ogłosił jednak, że jest... 30:0 dla Włocha. Co najdziwniejsze Wawrinka, Cobolli, ani nikt z ich obozów tej absurdalnej pomyłki nie wyłapał. Ostatecznie ten gem zakończył się przełamaniem na korzyść Cobollego i rozpoczął jego drogę do wygrania całego spotkania. Z pewnością ten błąd zapisze się na kartach historii.