Gauff miała 15 lat, gdy doszła do czwartej rundy Wimbledonu i po raz pierwszy pokazała, że ma naprawdę nieprzeciętny talent. Amerykanie z miejsca wymarzyli sobie, że nastolatka będzie następczynią sióstr Williams i przyszłym numerem jeden. "Coco" rzeczywiście szybko dołączyła do czołówki, ale aż do tegorocznego US Open miała w dorobku tylko - lub aż - jeden wielkoszlemowy finał, zresztą przegrany z Igą Świątek. W Nowym Jorku Gauff sięgnęła jednak po swój pierwszy w karierze tytuł w Wielkim Szlemie, oklaskiwana przez swoją publiczność, wspierającą ją od pierwszej rundy i mającą nadzieję, że to właśnie ona będzie zwyciężczynią. Echa sukcesu 19-latki wciąż jeszcze rozbrzmiewają, a ona sama przyznała, że bardzo ufa swojemu trenerowi. Nowym szkoleniowcem "Coco" niedawno został Brad Gilbert. 62-latek zaczął pracować z Gauff po Wimbledonie i błyskawicznie pomógł jej w niemal seryjnym triumfowaniu. Gauff wygrała turnieje w Waszyngtonie i Cincinnati (w półfinale pierwszy raz w karierze była lepsza od Igi Świątek), a następnie kontynuowała zwycięską passę w Nowym Jorku. Piękny moment. Coco Gauff padła na kolana. "Nie modliłam się o zwycięstwo" Od rozpoczęcia współpracy minęło sześć tygodni, a efekty są wyśmienite. Gauff nie kryje więc, że Gilbertowi, na przełomie lat 80. i 90. zawodnikowi ze ścisłej światowej czołówki, zawdzięcza dużo. Gauff jak Roddick. Wygrana już po kilku tygodniach Serwis wtatennis.com przypomina, że przed Gauff Gilbert potrafił już prowadzić amerykańskich zawodników do sukcesów. W 1994 roku zaczął pracę z Andre Agassim, wówczas wracającym po kontuzji, i pomógł mu jeszcze w tym samym sezonie wygrać US Open. W 2003 na dwa miesiące przed turniejem w Nowym Jorku Gilbert został trenerem Andy'ego Roddicka. Amerykanin wygrał następnie US Open, swój jedyny wielkoszlemowy turniej w karierze. Teraz ten sam scenariusz powtórzył się z "Coco", choć jej rodacy mają oczywiście nadzieję, że w przypadku 19-latki na jednym Wielkim Szlemie się nie skończy. Iga Świątek wypada z gry. "Muszę słuchać swojego ciała"