W 2012 roku utalentowany Filip Peliwo, wtedy 18-latek, notował fantastyczne wyniki w juniorskich Wielkich Szlemach. W Australian Open i French Open przegrywał finały singla, w Wimbledonie i US Open - w nich triumfował. Reprezentujący wówczas Kanadę nastolatek miał przed sobą wizję świetnej kariery, ale przejście do tenisa zawodowego okazało się bardzo trudne. Pięć lat temu Peliwo dobił do 161. pozycji w rankingu ATP - najwyższej w karierze. Od dwóch lat reprezentuje już Polskę, ale tenis jest dla niego bardziej przygodą niż sposobem na dalsze życie zawodowe. Gra głównie w turniejach ITF, czasem próbuje sił w eliminacjach challengerów - bez dobrych rezultatów. Awans do decydującej potyczki w ITF M25 w Netanyi był dla niego pierwszym finałem od ponad pół roku - wtedy grał też w Izraelu - w Jerozolimie. Martyn Pawelski czyni wielkie postępy. Czwarty triumf w ITF da mu kolejny wielki awans Co ciekawe, dziś w Netanyi doszło w finale do starcia dwóch Polaków, a nawet - dwóch tenisowych pokoleń. Martyn Pawelski jest od Peliwy o blisko 11 lat młodszy, niżej jeszcze notowany w rankingu ATP, ale pewnie niedługo się to zmieni. 18-latek ze Śląska robi bowiem ogromne postępy, poprzedni sezon kończył poza TOP 1000 rankingu ATP, dziś jest w nim już w połowie szóstej setki. Wygrał w ostatnim czasie trzy turnieje, dziś walczył o czwarty. A gdy dostanie jeszcze punkty za swój występ w Izraelu - awansuje o kolejnych 80 miejsc. Pawelski przed tygodniem musiał podjąć ważną decyzję - czy po raz drugi w karierze próbować sił w eliminacjach challengera (dostał dziką kartę do nich w Enea Poznań Open), czy też mieć pewne miejsce w drabince zawodów ITF. Wybrał drugie rozwiązanie i start w Netanyi. W drodze do finału rozegrał cztery spotkania. Nie była to trudna droga - wszystkie starcia wygrał bez straty seta. Podobnie zresztą jak i Peliwo - on ani razu nie musiał nawet grać tie-breaka. Finał zapowiadał się ciekawie, a tymczasem pierwszy set był bardzo jednostronny. Polki stworzyły duet i... awansowały do finału. Walka do samego końca Filip Peliwo gładko przegrał seta, w drugim też nie szło mu dobrze. I nagle odżył Peliwo wygrał w nim bowiem tylko jednego gema, a i tak z wielkim trudem, broniąc nawet break pointa. W innych lepszy był Pawelski, który imponował serwisem. Gdy trafił pierwszym podaniem, starszy z Polaków był bezradny. W piątym gemie Peliwo popełnił dwa podwójne błędy serwisowe, za chwilę Pawelski posłał na drugą stronę siatki dwa asy. I szybko zakończył tego seta. Niewiele wskazywało, że ten mecz będzie miał jakąś dłuższą historię. Po trzech gemach drugiej partii było już 3:0 dla Pawelskiego, z podwójnym przełamaniem. W tym wszystkim były kolejne trzy podwójne błędy dawnego triumfatora juniorskich szlemów i osiem punktów z rzędu zdobytych przez 19-latka. A jednak sytuacja się zmieniła - Peliwo "odłamał" rywala, później zrobił to po raz drugi, a gema na 5:4 wyserwował trzema asami z rzędu. Pawelski wyszedł jednak z opresji obronną ręką - to on wygrał trzy kolejne gemy i całe spotkanie. Po tym zwycięstwie awansuje w przyszły poniedziałek w okolice 480. miejsca w rankingu ATP. I zapewne dalej będzie parł w górę listy. Turniej ITF M25 w Netanyi (korty twarde), finał singla Martyn Pawelski (Polska) - Filip Peliwo (Polska, 2) 6:1, 7:5.