Dla Maksa Kaśnikowskiego występ w US Open to debiut, jeśli chodzi o wielkoszlemowe zmagania. Po naszym reprezentancie nie widać było jednak żadnej tremy z tego powodu. Na starcie wyeliminował zawodnika gospodarzy Emilio Navę po trzysetowej batalii. W drugiej fazie eliminacji poszło jeszcze lepiej - tam 21-latek uporał się ze Stefano Napolitano w dwóch partiach. Dzięki temu już w pierwszym wielkoszlemowym starcie doczekał się szansy na awans do głównej drabinki zmagań. W kluczowym pojedynku czekał na niego Francuz - Antoine Escoffier. Reprezentant "Trójkolorowych" nie był faworytem meczu drugiej rundy ze swoim rodakiem Benjaminem Bonzim, ale sprawił niespodziankę, wygrywając po trzysetowej batalii. 32-latek plasuje się na 217. miejscu w rankingu ATP, a więc o 23 lokaty niżej od Polaka. Dzięki temu to Maks był wskazywany jako ten, który ma większe szanse na zwycięstwo w tym pojedynku. Maks Kaśnikowski w głównej drabince US Open. Fenomenalna historia 21-latka Tenisista z Warszawy bardzo pewnie prezentował się na początku spotkania. Cierpliwie czekał na swoją okazję i ta pojawiła się w czwartym gemie. Już pierwszą z nich zamienił na przełamanie i zrobiło się 3:1 dla Polaka. Po chwili udało się jeszcze potwierdzić to własnym serwisem, dzięki czemu Maks uzyskał wyraźną przewagę. Przy stanie 5:3 Kaśnikowski serwował po wygraną w premierowej odsłonie. Prowadził 40-0, wydawało się, że jest na doskonałej drodze do pewnego zamknięcia seta. Niespodziewanie doszło jednak do równowagi, a po chwili Francuz miał nawet break pointa. Ostatecznie gem zwieńczył się po myśli 21-latka. Nasz reprezentant wykorzystał szóstego setbola i wygrał pierwszą partię 6:3. Maks otworzył drugiego seta w wymarzonym stylu. Już na starcie wywalczył przełamanie, posyłając kapitalny return po linii przy drugim break poincie. Później potwierdził przewagę, wygrywając gema przy własnym podaniu do zera. Uzyskana różnica pozwoliła mu na kontrolowanie wydarzeń na korcie przez długi fragment partii. Przy stanie 5:4 Kaśnikowski serwował po historyczny awans w wielkoszlemowym debiucie. Niestety, po raz pierwszy w meczu stracił podanie i to do zera. Doczekaliśmy się nerwowej końcówki drugiej odsłony pojedynku, zwieńczonej tie-breakiem. Decydująca rozgrywka od początku układała się po myśli Maksa. Polak wrócił do swojej świetnej gry z początkowej fazy spotkania i szybko budował przewagę, wychodząc na prowadzenie 4-0. Tym razem nie zmarnował okazji i pokonał Antoine'a Escoffiera 6:3, 7:6(2). Dzięki temu dołączył do Huberta Hurkacza w głównej drabince i kto wie - być może obaj zagrają ze sobą w pierwszej rundzie zmagań. Wrocławianin oczekuje na przeciwnika z eliminacji. Może też nim być Kamil Majchrzak, jeśli tylko przejdzie w decydującej fazie kwalifikacji Włocha - Mattię Bellucciego.