Maja Chwalińska kontynuuje odbudowywanie swojego rankingu, który po długiej przerwie spowodowanej kontuzją, ale także kiepskiej pierwszej części sezonu mocno się obniżył. W pewnym momencie dawna deblowa partnerka Igi Świątek spadła nawet na 520. miejsce na światowej liście, ale sierpniowy challenger w Kozerkach i awans w nim do półfinału sprawił, że 22-letnia zawodniczka Advantage Bielsko-Biała trochę odżyła. Kolejne występy w Polsce i Czechach były nierówne - zdarzały się świetne momenty, ale i słabsze. Jak choćby we Frydku Mistku, gdy Polka dyktowała warunki przez półtora seta w starciu z najwyżej rozstawioną Bułgarką Izabełłą Szinikową, by później całkowicie odpuścić. I stracić szansę na zwycięstwo. Młoda Rosjanka ma kłopot. Sama już wie, jak trudny jest przeskok z tenisa juniorskiego do zawodowego touru Po ponad trzytygodniowej przerwie Chwalińska wróciła do gry - na swój kolejny turniej wybrała zmagania na twardych kortach na południu Hiszpanii. W andaluzyjskiej Bazie już w pierwszej rundzie trafiła na 20-letnią Rosjankę Mariję Bondarienko - finalistkę juniorskiego Rolanda Garrosa z 2020 i 2021 roku w grze podwójnej. Oba te finały przegrała, na dodatek sama nie jest tak znana jak partnerki, które towarzyszyły je podczas tych paryskich turniejów. Diana Sznajder pnie się bowiem w rankingu WTA, jest w nim już 69., w weekend po raz pierwszy zagrała w finale turnieju WTA. W Ningbo przegrała jednak z Ons Jabeur. Z kolei Węgierka Amarissa Kiara Tóth, z którą Bondarienko tworzyła duet we French Open dwa lata temu, "zasłynęła" swoim zachowaniem podczas domowego turnieju WTA w Budapeszcie, gdy razem z sędzią doprowadziły do ataku paniki i oddania meczu przez Shuai Zhang. Dramatyczny mecz Mai Chwalińskiej, masa zwrotów akcji. Trzynaście przełamań! Polka i Rosjanka miały w tym meczu ogromny problem ze swoim serwisem, nie zapisano im żadnego asa, za to aż 11 podwójnych błędów. Do tego doszło 13 przełamań i cała masa gemów toczonych na przewagi. Polka miała początkowo duże problemy, przegrała swoje podanie do zera i w meczu było już 0:2, ale później złapała właściwy rytm. Na tyle właściwy, by przełamywać Rosjankę i prowadzić, po czym za chwilę był już remis. Przy stanie 5:5 Bondarienko w końcu wygrała gema przy własnym podaniu, ale na szczęście Chwalińska zaraz odpowiedziała tym samym. Jakby dramaturgii w tym meczu było mało, to kolejnych emocji dostarczył tie-break. Chwalińska prowadziła 6:4, miała dwie piłki setowe, pierwszą przy swoim podaniu. Nie wykorzystała okazji, zaraz potem drugiej i... sama musiała bronić dwóch zagrań rywalki na wygranie seta. Udało się, Bondarienko pomogła w drugim przypadku podwójnym błędem. A po dwóch kolejnych udanych akcji Chwalińskiej, Polka mogła cieszyć się z pierwszego sukcesu. Po... 99 minutach spędzonych na korcie. Krótsze często są dwusetowe całe spotkania! Starcie Polek w Andaluzji? To się okaże już w środę! W drugiej partii to Rosjanka znów szybko przełamała Polkę i to ona miała inicjatywę. Z tą różnicą, że teraz to Chwalińska przegrywała swoje gemy serwisowe jako pierwsza i musiała gonić wynik. Dogoniła, a w bardzo zaciętym dziewiątym gemie w końcu zdołała obronić swoje podanie. By za chwilę zakończyć spotkanie - po 175 minutach gry. W drugiej rundzie jej rywalką będzie w czwartek albo rozstawiona z dziesiątką Maltanka Francesca Curmi, albo Polka Xenia Bandurowska. 19-letnia zawodniczka Grunwaldu Poznań pomyślnie przeszła w Bazie kwalifikacje. Turniej ITF W25 w Bazie, korty twarde. Pierwsza runda singla Maja Chwalińska (Polska) - Marija Bondarienko (bez kraju) 7:6 (8), 6:4