Wejście na szczyt to jedno, ale już utrzymanie się tam to inna kwestia. Białorusinka musi oglądać się za plecy, bo choć Iga Świątek ma ostatnio spore problemy, to jednak nadal jest blisko pozycji liderki. I z całą pewnością nie zamierza odpuszczać rywalce. Białorusinka także deklaruje walkę w każdym turnieju do końca sezonu. Deklaracje to jedno, ale trzeba jeszcze na korcie udowodnić swoją wartość. Sabalenka zmagania w Pekinie rozpoczęła od pewnego zwycięstwa z Sofią Kenin, ale już Katie Boulter znacznie wyżej zawiesiła poprzeczkę. Wielka forma Magdy Linette. Polka w ćwierćfinale Thriller Sabalenki, emocje na korcie puściły Mecz z Brytyjką zaczął się dla Sabalenki całkiem nieźle, bo w każdym z trzech gemów serwisowych Boulter to aktualna liderka rankingu WTA miała piłki na przełamanie. Jednak dość nieoczekiwanie przy stanie 3:3 sama straciła swój serwis i zrobiło się gorąco. Potem w dziesiątym gemie faworytka zdołała wyrównać, ale chwilę później sama zgotowała sobie thriller. Sabalenka przy swoim serwisie przegrywała już 0:40 i wydawało się, że po raz drugi da się przełamać. Wybroniła jednak aż osiem break ponitów i utrzymała podanie, by po chwili przełamać rywalkę i wygrać pierwszą partię 7:5. W drugiej partii emocje nie opadły. Aryna Sabalenka była świadoma tego, że mecz jej się nie układa. Miała kłopoty z utrzymaniem nerwów na wodzy i zaczęła krzyczeć do siebie po rosyjsku. Dostała upomnienie od sędzi, a w dziewiątym gemie straciła swój serwis. Boulter stanęła przed szansą, by wygrać seta. Niestety dla Brytyjki, liderka rankingu WTA szybko odrobiła stratę przełamania, a potem utrzymała swoje podanie i wyszła na prowadzenie 6:5. Rosjanin nie hamował się po meczu. Wypalił prosto z mostu Białorusinka wygrała wojnę nerwów Brytyjska zawodniczka doprowadziła do wyrównania i o wygranej w drugim secie decydował tie break. Tam zdecydowanie lepsza okazała się Sabalenka, która wygrała ostatecznie spotkanie w dwóch setach i w kolejnej rundzie zmierzy się z Włoszką Jasmine Paolini. "Dawna" Sabalenka zapewne przegrałaby to spotkanie, jednak białoruska tenisistka poczyniła także postępy w zwycięstwach ze swoimi emocjami. I choć dalej oglądamy jej wybuchy ba korcie, to jednak gra zawodniczki już tak nie cierpi. "Pojedynki z Katie zawsze są świetne. Jest naprawdę niesamowitą zawodniczką. Bardzo się cieszę, że wygrałam ten mecz. Było naprawdę ciężko... Ostatnim razem, gdy tu byłam, nie było zbyt wielu ludzi, którzy nas wspierali, dlatego dziękuję bardzo za przybycie" - powiedziała tuż po meczu Białorusinka. Aryna Sabalenka - Katie Boulter 2:0 (7:5, 7:6) Wielka rywalka Świątek atakuje. "Zróbcie coś dla zawodniczek"