Co łączy Arynę Sabalenkę, Igę Świątek i Coco Gauff? Wszystkie znajdują się w czołówce światowego rankingu kobiecego tenisa i... wszystkie mają wokół siebie całe sztaby ludzi, którzy robią, co w ich mocy, aby ich pracodawczynie odnosiły jak największe sukcesy. Są za to oczywiście hojnie wynagradzani. Trend ten dotyczy jednak nie tylko zawodniczek i zawodników ze ścisłej czołówki rankingu. Już od dłuższego czasu trwa bowiem wyścig polegający na wyprzedzeniu rywali dzięki zatrudnianiu ekspertów. Są to m.in. biomechanicy, na współpracę, z którymi jakiś czas temu zdecydowała się właśnie Sabalenka. Jak widać opłaciło się to - od kilku już miesięcy Białorusinka jest bowiem numerem "jeden" wśród pań. Ogromne sztaby szkoleniowe oczywiście mają swoje plusy, jednak nie należy zapominać o minusach. A największym wydaje się poczucie samotności, z którym bardzo często spotykają się tenisiści i tenisistki. Posiadanie wielu pracowników, którym płaci się za pomoc w odnoszeniu sukcesów to jedno, jednak przyjaciel, który dba o twoje dobro i wspiera cię bezinteresownie to zupełnie inna sprawa. Przykre sceny w Madrycie. Cały świat pisze o porażce Świątek. "Wróciła na kort ze łzami w oczach" Andrea Petković o samotności wśród tenisistów. "Ludzie, którym płacisz, nie są twoimi przyjaciółmi" Temat ten postanowiła teraz poruszyć Andrea Petković. Była dziewiąta tenisistka rankingu WTA przyznała, że kiedy rozpoczynała swoją karierę, sytuacja była kompletnie inna. Wówczas relacje między zawodnikami były znacznie bliższe i łatwiej było nawiązywać przyjaźnie. "Dzieliliśmy trenerów, podróżowaliśmy w grupach z innymi zawodnikami, spaliśmy we trójkę w jednym pokoju, żeby zaoszczędzić, kradliśmy szynkę i ser z hotelowych śniadań i tworzyliśmy przyjaźnie na całe życie. Dziś, gdy zespoły wokół zawodników stały się większe, wzrosło też poczucie samotności podczas tournée" - oznajmiła. Teraz, gdy w grę wchodzą jeszcze większe premie pieniężne i każdy zawodnik na swój sztab, ciężko jest nawiązywać bliskie relacje z innymi zawodnikami. A przecież - jak podkreśliła Niemka - pracownicy nie są w stanie zastąpić prawdziwych przyjaciół. "Ludzie, którym płacisz, nie są twoimi przyjaciółmi. Powtórzę: ludzie, którym płacisz, nie są twoimi przyjaciółmi. Może się tak wydawać, może z czasem się nimi staną, ale tak długo, jak istnieje relacja zależności oparta na wynagrodzeniu, nie ma równości - a bez równości nie ma prawdziwej przyjaźni. Zawodnicy podróżują dziś z fizjoterapeutami, trenerami, psychologami, przygotowaniem fizycznym... są otoczeni przez ludzi, którym płacą i którzy zajmują miejsce, w którym mogłaby pojawić się prawdziwa przyjaźń. Taka, w której przyjaciel nie musi się bać, że straci pracę, gdy powie ci, że ta konkretna spódniczka wygląda na tobie do d***" - stwierdziła 37-latka. Naomi Osaka zagra o finał. Zaskakujące wieści, to szansa na życiowy wynik