Każdy z czterech wcześniejszych swoich meczów Miedwiediew rozstrzygnął na swoją korzyść w niespełna dwie godziny. We wtorek potrzebował nieco więcej czasu, bo prawie dwie i pół godziny. W drodze do półfinału łącznie spędził na korcie niespełna 10 godzin. Van de Zandschulp z kolei, który dodatkowo rozegrał trzy spotkania w eliminacjach, miał w nogach dwa razy więcej czasu gry przed ćwierćfinałem. Samo pokonanie rozstawionego z "11" Argentyńczyka Diego Schwartzmana w pięciosetowym pojedynku w poprzedniej rundzie zajęło mu cztery godziny i 20 minut. We wtorek widać było, że Holender nie odzyskał jeszcze w pełni sił. Pierwsze dwa sety faworyt szybko zapisał na swoim koncie. Później dała o sobie znać waleczność jednej z największych niespodzianek tej edycji US Open, ale udało mu się urwać drugiej rakiecie świata tylko jedną partię. Rosjanin wymieniany jest jako główna przeszkoda dla Serba Novaka Djokovica na drodze po Kalendarzowy Wielki Szlem. 25-letni gracz po raz trzeci z rzędu zagra w półfinale nowojorskich zmagań. Dwa lata temu był ich finalistą. W decydującym meczu Wielkiego Szlema wystąpił również w lutowym Australian Open, ale wciąż czeka na pierwszy taki tytuł. Jego kolejnym rywalem będzie rozstawiony z "12" Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime lub 18-letni Hiszpan Carlos Alcaraz (55. ATP), który w trzeciej rundzie sensacyjnie wyeliminował Greka Stefanosa Tsitsipasa (3.). Będący 117. rakietą świata van de Zandschulp jest trzecim w historii kwalifikantem, który dotarł do ćwierćfinału zmagań na kortach Flushing Meadows. Obecny sezon, w którym zaczął startować w turniejach ATP Tour zamiast - jak wcześniej - w challengerach ATP, jest dla prawie 26-letniego Holendra prawdziwym przełomem. Udało mu się zadebiutować w głównej drabince wielkoszlemowych zmagań. Wystąpił w każdej z czterech odsłon rywalizacji tej rangi, zaczynając od kwalifikacji. W Wimbledonie miał przy tym trochę szczęścia, bo dostał się do turnieju głównego jako tzw. szczęśliwy przegrany. Dotychczas jego najcenniejszym zwycięstwem było pokonanie w pierwszej rundzie French Open zajmującego wówczas 20. miejsce na światowej liście Huberta Hurkacza. Wówczas także wygrał pięciosetowy pojedynek, choć przegrał dwie pierwsze partie. Do US Open Van de Zandschulp nigdy nie przeszedł w Wielkim Szlemie drugiej rundy.