To największy sukces w karierze młodej warszawianki. Do tej pory tylko raz wystartowała w turnieju WTA, ale bez sukcesu. Gra głównie na poziomie ITF, w tym roku zwyciężyła w czterech turniejach tej rangi - trzech w tunezyjskim Monastyrze i jednym w Tbilisi. Zajmuje 487. miejsce w rankingu WTA. W Gdyni rozpoczęła turniej od eliminacji. W pierwszej rundzie pokonała Amerykankę Jamie Loeb, a w drugiej przegrała z... Kateryną Bondarenką. Do turnieju głównego dostała się jako "szczęśliwa przegrana" (lucky loser) po wycofaniu się kilku zawodniczek. W poniedziałek Falkowska wzięła udany rewanż. Zagrała znakomicie, pierwszy set koncertowo. Polka nie straciła w nim gema. Bondarenko sama była zaskoczona przebiegiem spotkania, często z niedowierzaniem kręcąc głową. W drugim secie Falkowska kontynuowała dobrą grę. Decydujący moment nastąpił w trzecim gemie, gdy Polka przełamała rywalkę i objęła prowadzenie 2:1. Potem utrzymała, choć z trudem, tą przewagę. Prowadziła 3:1 i nawet strata własnego gema serwisowego nie pokrzyżowała jej szyków. Wygrała seta 6:2. Po ostatniej piłce wysoko podskoczyła do góry. Chyba nie spodziewała się takiego wyniku. W drugiej rundzie Falkowska zagra ze zwyciężczynią spotkania Olga Goworcowa (Białoruś, 2) - Tamara Korpatsch (Niemcy). Tak czy inaczej osiągnęła wiele. Zdobyła 30 punktów do rankingu WTA, dzięki czemu awansuje na 411. miejsce w klasyfikacji. ok I runda turnieju BNP Paribas WTA 250 w Gdyni (pula nagród 235 238 tys. euro) Weronika Falkowska - Kateryna Bondarenko (Ukraina) 6:0, 6:2