Hurkacz w drabince Western & Southern Open został rozstawiony z numerem 9. Do Cincinnati przyjechał prosto z Toronto, gdzie odpadł w ćwierćfinale po świetnej grze z późniejszym triumfatorem Daniiłem Miedwiediewem. Polak w całym meczu wygrał więcej piłek i pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. "Zadowolony z tego spotkania był także mój trener Craig Boyton, choć podkreślał, że w kilku sytuacjach mogłem się lepiej zachować. To spotkanie dało mu jednak sporo materiału do analizy, co ma zaprocentować w przyszłości" - podkreślił Hurkacz. Wtorkowy mecz z 34. na listach ATP Davidovichem Fokiną rozpoczął się kilka minut po zaplanowanej godzinie z uwagi na padający w stanie Ohio deszcz. Potem kapryśna aura jeszcze raz dała się we znaki obu tenisistom, bo na kilkadziesiąt minut przerwała ich rywalizację w końcówce drugiego seta. "Pogoda? Nie mam na nią wpływu. Uważam, że dobrze zareagowałem na opóźnienie zarówno na początku, jak i po przerwie. Byłem skoncentrowany i gotowy do gry" - wyjaśnił polski tenisista. I faktycznie Polak wszedł w to starcie jak huragan. W pierwszym secie dwa razy przełamał Hiszpana i wygrał go zdecydowanie 6:1. Dobrze funkcjonował przede wszystkim jego serwis, bo Hurkacz posłał pięć asów. "To, że w zakończyłem mecz z piętnastoma asami na koncie cieszy, ale szczerze mówiąc to moje podanie mogło być jeszcze lepsze. Procentowo nie wyglądało to najlepiej" - przyznał. W drugim secie wydawało się, że Hurkacz znów będzie kontrolował sytuację, bo przełamał Hiszpana już w trzecim gemie. Ale ten walczył do końca i najpierw odrobił straty, a potem okazał się lepszy w tie-breaku. Dla Hurkacza był to już czwarty przegrany w ten sposób set na przestrzeni ostatniego tygodnia. W Toronto oddał jednego seta Gruzinowi Basilashviliemu i dwa Miedwiediewowi. "To zwykły przypadek, nie doszukujmy się tutaj żadnych regularności. Po prostu tych kilka ostatnich tie-breaków nie poszło po mojej myśli. Mam nadzieję, że kolejne rozstrzygnę na swoją korzyść" - powiedział wrocławianin. Trzeci set to znów dominacja polskiego tenisisty, który rozbił rywala 6:1, dzięki czemu wygrał cały mecz. "Cieszę się ze zwycięstwa nad Alejandro, bo nie jestem wielkim fanem grania przeciwko niemu. Jego styl gry nie do końca mi leżał. Aż do dzisia." - zakończył Hurkacz, który w drugiej rundzie zmierzy się 34-letnim Brytyjczykiem Andy Murray'em. Z Cincinnati dla PAP - Tomasz Moczerniuk