Zbigniew Czyż: Jakie to uczucie być ojcem najlepszej obecnie tenisistki świata? Tomasz Świątek: Duma, jestem bardzo dumny i zadowolony. Gdy zaprowadził pan córkę pierwszy raz na kort kilkanaście lat, czy choćby na moment przyszła do głowy taka myśl, że Iga może być kiedyś numerem jeden wśród kobiet na świecie? - Oczywiście, że o tym marzyłem. Ale na początku chciałem przede wszystkim, żeby moje córki grały w tenisa, bo zaprowadzałem na treningi dwie córki, nie tylko Igę. Od kilka dni było wiadomo, że Iga, po zakończeniu kariery przez Ashleigh Barty zostanie liderką rankingu. W rozmowie między panem, a córką pojawiło się wzruszenie? - Iga nie bardzo mogła wtedy mówić. Przyznam, że była wzruszona i trochę sobie popłakała. To był środek nocy w Polsce, gdy tę informację przekazała mi psycholog Igi Daria Abramowicz. Tomasz Świątek: Iga wykonała tytaniczną pracę Już kilka lat temu Iga powiedziała, że na najwyższym poziomie, równie ważne, a może nawet ważniejsze jest to, aby być silnym psychicznie. Jaką pracę pod względem mentalnym wykonała córka w ostatnim czasie? - Iga wykonała tytaniczną pracę, zarówno pod względem mentalnym, tenisowym i fizycznym. Generalnie cały czas ma jednak coś do zrobienia i poprawienia. Iga cały czas nad sobą pracuje. Wydaje się mi, że nigdy nie dochodzi się do końca pewnej drogi, tylko cały czas jest coś do zrobienia. Iga jest w pełni tego świadoma i wie, że coś musi jeszcze poprawiać. To jest piękne, że będąc już na szczycie jest w pełni świadoma, że nie jest jeszcze doskonała. Gdy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, mówił pan, że pod koniec marca zdecydujecie, czy Iga w dalszym ciągu, po okresie próbnym będzie współpracować z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Co na dziś w tym względzie wiadomo? - Myślę, że Iga przedłuży tę umowę i przejdziemy na bardziej długofalową umowę z trenerem Wiktorowskim. Nie mam jeszcze potwierdzenia od Igi, bo to ona podejmuje takie decyzje. Co się zmieniło w grze Igi pod wodzą byłego trenera Agnieszki Radwańskiej? - Tomasz na pewno wprowadził kilka zmian, to widać zadziałało w sposób perfekcyjny. Liczę na to, że sam trener stwierdzi, że jest jeszcze jakby wiele rzeczy do poprawienia i weryfikacji, Do tej pory właściwie nie było za wiele czasu, żeby mogli razem wspólnie popracować i pewne elementy wdrożyć w codzienny trening, a potem zamienić na grę w meczach. Potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby stwierdzić, że rzeczywiście, pewne rzeczy, które Iga robi na korcie są całkowitą zasługą trenera Wiktorowskiego. Na dziś jest tak, że wszystkie wskazówki i uwagi, które dostaje od trenera są przez Igę realizowane w bardzo dużym procencie i one przynoszą konkretne wyniki. Tomasz Świątek: Sądzę, że Iga się nie zmieni Popularność Igi rosła w ostatnim czasie z każdym miesiącem. Teraz, gdy została najlepszą tenisistką na świecie jej popularność może być wręcz gigantyczna. Czy to może spowodować jakieś zmiany, na przykład w sposobie myślenia o pewnych sprawach oraz w codziennym życiu? - Na pewno to doda jej jeszcze większej pewności i wiary w siebie samą. Jest to jej potrzebne tak samo, jak wszystkim innym ludziom. Sądzę, że Iga się nie zmieni. Już wcześniej miała w swoim życiu tyle pozytywnych wyników i sytuacji, że gdyby to jej groziło, to byśmy to widzieli. Na jej zachowanie nie wpłynęło w żadnym stopniu chociażby zwycięstwo w Roland Garros. Nie uważam, że bycie numerem jeden ją zmieni. Na pewno będzie tylko motywowało córkę do tego, aby lepiej się prezentować w meczach, ale też, żeby być wzorem do naśladowania dla zwłaszcza młodych ludzi. Iga zrezygnowała z udziału w turnieju w Charleston, 15-16 kwietnia zagra w meczu reprezentacji Polski z Rumunią w Billie Jean King Cup w Radomiu. Jakie są jej dalsze plany na ten sezon? Czy niektóre turnieje będzie się starała jednak odpuszczać, aby rozsądnie rozkładać siły? - Nie znam dokładnie tych planów, bo to planuje trener. On ma pewien zarys, a potem ten zarys jest przekazywany do reszty sztabu Igi i po rozmowach podejmowane są wiążące decyzje. Na końcu ten plan akceptuje Iga, dlatego ja nie umiem w tym momencie powiedzieć, czy są planowane jakieś zmiany do planu pierwotnego z początku roku. Myślę, że życie pewnie też zweryfikuje pewne rzeczy, tak jak teraz, gdy nie mogła zagrać w Charleston, bo po prostu jest trochę przemęczona. Tomasz Świątek: To jeszcze nie koniec tej tenisowej przygody Iga weszła na absolutny tenisowy szczyt. Jakie ma pan przeczucie, będzie się jej teraz trudniej na nim utrzymać, czy trudniej było jednak zostać liderką rankingu WTA? - Nie wiem jak będzie, ale Iga sama powiedziała, że generalnie w jej życiu niewiele się zmieni. Na pewno będzie w dalszym ciągu wykonywała tę pracę, którą ma do wykonania, będzie się przygotowywała do kolejnych wyzwań. To, że Iga weszła na szczyt nie oznacza, że to już jest koniec. Pytanie, jaki cel ona sama sobie teraz wyznaczy, jakie cele wyznaczą jej trenerzy. Wydaje się mi, że jest jeszcze wiele do zrobienia i to nie jest jeszcze koniec tej tenisowej przygody. Rozmawiał Zbigniew Czyż