Osaka podczas turnieju odmówiła uczestnictwa w konferencji prasowej po meczu pierwszej rundy, za co organizatorzy nałożyli na nią karę w wysokości 15 tysięcy dolarów. Kilka godzin później przekazała, że nie będzie kontynuować rywalizacji. - Nigdy nie chciałam doprowadzić do rozpraszania innych i akceptuję fakt, że podjęłam swoją akcję w nie najlepszym momencie, a mój przekaz mógł być bardziej klarowny. Co ważniejsze, nigdy nie bagatelizowałam zdrowia psychicznego. Prawdą jest, że cierpię na długie ataki depresji od czasu US Open w 2018 roku i miałam okropny czas, walcząc z tym - przekazała. Błyskawicznie popłynęły w kierunku zawodniczki wyrazy wsparcia. Solidaryzuje się z nią między innymi Serena Williams, a Daria Abramowicz, psycholog sportu pracująca z Igą Świątek wskazała, że "możemy osiągnąć punkt zwrotny w dyskusji o zdrowiu psychicznym w sporcie". Zupełnie odmienne stanowisko przedstawił Tomasz Iwański, trener główny PZT. W opublikowanym na swoim facebookowym profilu poście skrytykował Osakę, bagatelizując jej problemy. - Każda gazeta na świecie pisze o depresji rozkapryszonej primabaleriny - napisał. Jak dodał, na zawodniczkę z racji jej pozycji patrzy się inaczej niż na przeciętnego obywatela.- Ciekawe, czy szefowie anonimowego pracownika, który zarabia 50, ale tysięcy złotych rocznie i to nie w zawodzie, gdzie radzenie sobie ze stresem jest podstawą sukcesu, na jego hasło, że ma depresję i nie będzie spotykać się z klientami w sklepie, zorganizowaliby mu pomoc i z troską pisali ogłoszenia wszem i wobec, jak bardzo ich to rusza i chcą pomóc w rozwiązaniu jego wstrząsających problemów, czy też wypieprzyliby go z roboty w pięć minut - kontynuuje. Cały komentarz zobaczyć można poniżej: TC