Już w najbliższą niedzielę rozpocznie się LOTOS OPEN Polska, turniej tenisistów do lat 18. o najwyższej randze ITF Juniors Grade 1. Impreza z udziałem czołowych juniorów świata rozgrywana będzie w dniach 30 maja do 5 czerwca na kortach ziemnych Górnika Bytom. Paweł Czado: Zapowiada się świetny turniej. Kto przyjedzie? Dariusz Łukaszewski: - To będą zawodnicy z pierwszej setki światowych list juniorskich. Z rankingu awansowało czterech Polaków. Dwóch będzie rozstawionych: Maks Kaśnikowski i Aleksander Orlikowski. To świadczy o tym, że nasz tenis się rozwija i jesteśmy w szerokiej czołówce światowych kortów. Nie tylko Iga Świątek, nie tylko Hubert Hurkacz, miejmy nadzieję, że wyskoczy. Oprócz czterech zawodników z rankingiem wystąpią jeszcze czterej Polacy z dzikimi kartami. W sumie na 32 zawodników w turnieju wystąpi 8 Polaków, w tym Martyn Pawelski, mistrz Polski i zawodnik Górnika Bytom. Jeśli chodzi o dziewczyny, najlepsza Polska Pola Wygonowska zagra dzięki dzikiej karcie. Czego można spodziewać się po Polakach?- Zwróćmy uwagę, że ranking nie gra. Najważniejszy jest w wieku seniorskim. Juniorzy mają większe prawo do wahań formy. Prosty przykład: Maks Kaśnikowski, 26. junior świata, zawodnik rozstawiony, w Gdańsku cztery dni temu w I rundzie trafił na rok młodszego Martyna Pawelskiego, 190. juniora świata i przegrywa. Pawelski wygrał po pięknym meczu. Oni są na równym, zbliżonym poziomie choć wspomniany ranking mówi coś innego. Ale w ich wieku nie ranking jest najważniejszy lecz rozwój.Jeśli chodzi o kobiety ciekaw jestem startu Czeszki Lindy Fruhvirtowej, rozstawionej z numerem 1. Gdy miała 13 lat mówiło się o niej, że będzie następczynią Petry Kvitowej. Dziś ma 16 i może wygrać juniorski Roland Garros.Bytom to ostatni sprawdzian przed Roland Garros. - Zgadza się. Finał naszego turnieju odbędzie się 5 czerwca, a I runda w Roland Garros zaczyna się 6 i 7 czerwca. Dzięki dobrym relacjom w ITF sędzia prowadzący zawody w Roland Garros wystawi mecz zawodnika, który dojdzie daleko w Bytomiu jak najpóźniej. Chodzi o to żeby taki tenisista bezproblemowo odbył podróż i mógł się zregenerować. Jeśli zagra na Śląsku w finale to start w Roland Garros rozpocznie dwa dni później.Takiego turnieju juniorskiego jeszcze w Polsce nie było.- Rzeczywiście; to pierwsze zawody tej rangi, rozgrywane w naszym kraju Będzie to tak naprawdę dziewiąta edycja imprezy, którą zaczynaliśmy od najmniejszej rangi, czyli Grade 5. W kolejnych sezonach, krok po kroku, doszła do Grade 2, którą organizowaliśmy przez ostatnie cztery lata. Sami, przy wsparciu PZT, chcieliśmy prosić ITF o podniesienie jej rangi do upragnionej "jedynki" na dziesiątą rocznicę zawodów. Ale przesunięcia w kalendarzu imprez i dobre relacje z ITF spowodowały, że po rezygnacji cyklicznych turniejów w Mediolanie i Antwerpii, otrzymaliśmy możliwość podniesienia rangi już w tym roku. Bez wsparcia PZT nasz klub nie byłby w stanie podołać temu zadaniu w tak krótkim okresie. Tym bardziej, że pierwsze rozmowy w sprawie podniesienia rangi rozpoczęły się dopiero w kwietniu. Jednak zyskaliśmy również przychylność władz miasta Bytomia, które wspierają sport i tenis od dłuższego już czasu. Kibice będą mogli to zobaczyć?- Tak, będą wpuszczani na korty. Będziemy reagować gdyby okazało się, że będzie ich za dużo. Limit wynosi pięćdziesiąt procent pojemności wszystkich kortów. Będzie mogło przyjść tysiąc kibiców oglądających mecze na różnych kortach, ale myślę, że tylu ich nie będzie. Wcześniej w bytomskich turniejach juniorów grali już i wygrywali zawodnicy, którzy dziś znaczą coś w dorosłym tenisie.- To prawda. Choćby Włoch Lorenzo Musetti w 2017 roku, który potem wygrywał juniorski Australian Open w 2019 roku [w kwietniu 2021 w rankingu gry pojedynczej był na 90. miejscu, przyp.aut.] W Bytomiu wygrał bardzo łatwo. Grał tu też Matteo Berrettini, który najwyżej w rankingu mężczyzn był na ósmym miejscu, doszedł do nas do półfinału i wygrał turniej deblowy. Hubert Hurkacz też tu startował: w singlu był w ćwierćfinale.