- Temu startowi towarzyszyło wiele emocji. Na co dzień jest pełne skupienie i ciężko się było na początku przyzwyczaić do takiego zwycięstwa. Potrzebowałam czasu, żeby to "ogarnąć" - zaznaczyła Świątek na konferencji prasowej w Warszawie. Nastolatka przyznała, że przed rozpoczęciem rywalizacji w Londynie nie czuła się faworytką. - Było dużo niepewności przed samym Wimbledonem, bo nie miałam zbyt wiele czasu, by przygotować się do gry na trawie. Starałam się nie myśleć o presji, tylko koncentrować się na celu. Po pokonaniu w pierwszej rundzie turniejowej "jedynki" zyskałam ogromną pewność siebie - relacjonowała nastolatka pochodząca ze stolicy. Jak dodała, już tegoroczny French Open, w którym zatrzymała się na półfinale w singlu, a w deblu triumfowała, był dla niej ważnym sygnałem i lekcją. - Czekałam na ten sukces (w juniorskiej rywalizacji - przyp. red.) dwa lata. Chciałam wykorzystać tę szansę. Już podczas French Open byłam gotowa, ale emocje zabrały mi dużo siły - przyznała. Sobotni sukces uczciła na tradycyjnym niedzielnym balu z udziałem wszystkich triumfatorów danej edycji Wimbledonu. - Na juniorów nie zwracało się zbyt wiele uwagi, ale dobrze się było przyjrzeć wszystkiemu. Uznałam, że skoro wygrałam, to bal był właściwą okazją do świętowania - zapewniła. 17-letnia zawodniczka Legii Warszawa jest obecnie 336. rakietą świata. - Nie mam teraz konkretnych postanowień co do rankingu, bo nie wiedziałam, w jakiej formie wrócę po kontuzji (rok temu doznała urazu kostki, który wyeliminował ją z gry na kilka miesięcy - przyp. red.). Przerwa związana z urazem tak naprawdę wpłynęła na mnie pozytywnie. Odpoczęłam od gry i teraz nie mam generalnie żadnych obaw co do kostki - podkreśliła. O pozytywach, które były efektem przymusowej przerwy wspominali także trenerzy Świątek - Piotr Sierzputowski i odpowiadająca za przygotowanie fizyczne Jolanta Rusin-Krzepota. Młoda zawodniczka Wimbledonem zakończyła starty w juniorskich imprezach wielkoszlemowych. - Decyzja o tym, że odpuszczamy US Open, zapadła jeszcze przed Wimbledonem. Zależy nam, by zakończyć etap juniorski i budować ranking - wyliczał Sierzputowski. On i jego podopieczna nie mają dużo czasu na odpoczynek. Już w piątek ruszają do Pragi na turniej ITF. Później nastolatka wystąpi m.in. w drugiej edycji Warsaw Sport Group Open, organizowanym przez grupę menedżerską, do której należy. Ostatnim akcentem startów w juniorskich imprezach będą październikowe młodzieżowe igrzyska olimpijskie w Buenos Aires. Proces przejścia z juniorskiego sportu do "dorosłego" nie jest łatwy i zarówno Świątek, jak i jej sztab są tego świadomi. - Zmiany zachodzą, ale nie będziemy niczego przyśpieszać. Wszystko idzie tak, jak było zaplanowane - zaznaczyła Rusin-Krzepota. Jak dodała, ważnym momentem dla Świątek był wiosenny wyjazd na kilka tygodni do USA. - Iga uwierzyła w siebie. Zobaczyła, że może grać na wyższym poziomie - zwróciła uwagę. Zarówno ona, jak i Sierzputowski nie ukrywają, że ich zawodniczka ma trudny charakter. - Ale myślę, że z tego też biorą się jej wyniki. To też klucz do sukcesów - ocenił Sierzputowski. Świątek już nieraz powtarzała, że nie ma zawodniczki, którą mogłaby nazwać swoją idolką, a najchętniej stworzyłaby przy tym hybrydę. U Radwańskiej ceni spektakularne zagrania. - Czasem wychodzą mi takie, ale to nie ta jakość i powtarzalność co u Agnieszki - przyznała. Prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński zapewnił, że federacja wspomoże Świątek, która jest przedstawicielką młodego, obiecującego pokolenia. - Głupio by mi było, gdybyśmy jakoś nie pomogli Idze. Będziemy się starali, by przełożyć jej sukces na pozyskiwanie partnerów. PZT nie ma już kłopotów, to już za nami - zapewnił. Przyznał też, że koniecznym jest zwiększenie liczby dostępnych kortów trawiastych w Polsce. Wśród lokalizacji, które ma na oku PZT wymienił wydzierżawione do jesieni obiekty Legii przy ulicy Myśliwieckiej oraz obiekty w Łodzi.