Novak Djoković wygrał w tym roku aż trzy turnieje wielkoszlemowe. Teraz marzy o kolejnym triumfie, na turnieju olimpijskim w Tokio. Zdecydował się wystartować w igrzyskach, choć kilku innych znanych tenisistów odpuściło sobie wylot do Japonii. - Reprezentowanie mojego kraju to dla mnie zaszczyt. To wyjątkowe doświadczenie. W 2008 roku zdobyłem medal w Pekinie i mam nadzieję, że będę w stanie powtórzyć to osiągnięcie dla naszej serbskiej drużyny. Czuję się dobrze zarówno pod względem mentalnym, jak i fizycznym - oświadczył "Nole". Serb przypomniał też, że swego czasu zwyciężył w turnieju ATP w Tokio. Ale gra na igrzyskach, nawet w tej samej lokalizacji, będzie jednak zupełnie innym wyzwaniem. - W dodatku teraz będzie jakieś 15 stopni więcej - dodał "Djoko". Djoković w nich widzi najgroźniejszych rywali Serbski tenisista odniósł się do faktu, że na turnieju olimpijskim w Tokio nie ma jego słynnych rywali z tzw. Wielkiej Trójki. - Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w grze na imprezach, w których brakuje Rogera Federera i Rafy Nadala. To trochę dziwne uczucie - przyznał Djoković. - Ale będą w igrzyskach uczestniczyć Daniił Medwiediew, Stefanos Tsitsipas, Andriej Rublow... - wyliczał Serb największych kontrkandydatów do złotego medalu. Gdyby Djokoviciowi udało się sięgnąć po olimpijskie złoto w Tokio, byłby już tylko o jeden krok od wyrównania historycznego osiągnięcia Steffi Graf, która wygrała Złotego Wielkiego Szlema. Udało jej się bowiem zwyciężyć we wszystkim wielkoszlemowych turniejach w jednym roku, a do tego dołożyć właśnie triumf olimpijski w Seulu. - Nie kontaktowałem się z nią wprawdzie, ale jej osiągnięcie będzie trwać wiecznie - mówił o historycznym sukcesie Graf Djoković. Zachowuje jednak chłodną głowę. - W moim przypadku, coś tak trudnego wydaje się teraz realne. Ale powtarzam: wolę iść krok po kroku, nie rozpraszać się po drodze - zaznacza. JK