Kiedy podczas ceremonii wręczenia nagród na kortach Legii Maja Chwalińska chciała podziękować rodzicom i trenerom za to, co robią dla niej na co dzień, by wspinała się w tenisowym rankingu, w mikrofonie nagle wysiadła bateria. Ceremonia została przerwana. Maja Chwalińska ma dużo więcej energii niż bateria w turniejowym mikrofonie. Ostatnio nikt i nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Witaj Australio W Warszawie nastolatka wygrała trzeci kolejny turniej, co daje jej godny odnotowania bilans - 15. kolejnych meczów bez porażki. Przedtem nie dała się pokonać w 10 spotkaniach w turniejach w Bytomiu i w Kozerkach koło Grodziska Mazowieckiego. W stolicy było najtrudniej. W dwóch meczach przegrała po secie. Najcięższe spotkanie stoczyła w ćwierćfinale z Gruzinką Jekateriną Gorgodze. Wygrała jednak 5:7, 6:3, 6:3. Chwalińska źle zaczęła finał z Rosjanką Anastazją Komardiną. Było już 1:3. Zakończyło się jednak bardzo dobrze. Polka wygrała 6:3, 6:0. - Miałam problemy ze złapaniem rytmu. Przeciwniczka nie wytrzymała fizycznie tego meczu. Pomógł mi też doping kibiców, za co im bardzo dziękuję - mówiła zwyciężczyni po meczu. Za wygraną w WSG Open Chwalińska dostała 10 tys. dol., zdobyła też 100 punktów do rankingu WTA. Oznacza to, że w opublikowanej w poniedziałek klasyfikacji najlepszych tenisistek na świecie znajdzie się w drugiej setce, w okolicach 190. miejsca. A jeszcze przed rozpoczęciem cyklu polskich turniejów Lotos PZT Polish Tour była na 333. pozycji. Awans gwarantuje Polce na dziś udział w eliminacjach wielkoszlemowego turnieju Australian Open w styczniu 2020 roku. Chwalińska zostanie czwartą rakietą w Polsce. W "polskim ranking" wyprzedzają ją: Iga Świątek, Magda Linette i Katarzyna Kawa. Tenis to nie jest podnoszenie ciężarów Ale 17-letnia tenisistka nie tylko wygrywa, także zachwyca swoją grą. To nie jest siłowy tenis. Opiera się na czuciu piłki, nienagannej technice, przewidywaniu zagrań rywalek. Dzięki temu Chwalińska ma przewagę i wygrywa mimo że jest niska i drobna. - Tenis to nie jest podnoszenie ciężarów, to nie tylko siła, ale umiejętność gry, poruszania się, zwinność, antycypacja. Maja to wszystko ma, nad tym wszystkim stale pracujemy. Nie zgadzam się z teorią, że tylko wysocy mogą grać. Nawet jak ktoś ma 160 cm dojdzie do swojego szczytu - tłumaczy Interii trener tenisistki z Dąbrowy Górniczej Paweł Kałuża. Razem pracują od 11 lat, zaczęli trenować w Centrum Rekreacji i Sportu w Dąbrowie Górniczej, gdy Maja miała 6 lat. - Ja Mai nie trenuję, ale tenisowo wychowuję. A nie można wychowywać zawodniczki pomijając naukę skrótu, loba, rotacji awansującej, rotacji wstecznej. Ona to wszystko trenowała od najmłodszych lat. Na początku były gry, zabawy, mini-tenis. Dbałem o to, żeby to była zawodniczka wszechstronna i potrafiła grać każdym stylem defensywnym i ofensywnym, by prowadziła neutralną grę. Bardzo dobrze gra w debla, bo dużo ćwiczyliśmy przy siatce. Wszystko poukładaliśmy - przygotowanie fizyczne, mentalne i techniczne - opowiadała Paweł Kałuża. Wyniki Igi Świątek ją motywują Maja nie kryje się ze swoimi marzeniami. Chciałby tak jak jej serdeczna koleżanka i rówieśniczka Iga Świątek wspiąć się do czołówki rankingu WTA. - Iga mnie motywuje. Jej dobre wyniki pozytywnie wpływają na moją grę - mówi Chwalińska. Na razie jednak robi sobie - po konsultacji z trenerami - przerwę w grze. Musi się zregenerować. Pojedzie odpoczywać do domu, potem na kilka dni nad morze. Do treningów wróci we wrześniu. Kolejne plany sportowe to występy na turniejach rangi 60 tys. w Szwajcarii i Hiszpanii, potem może starty na Węgrzech. - Raczej nie planujemy teraz udziału w turniejach WTA, bo wszystkie rozgrywane są na kortach twardych. Na korty twarde wejdziemy dopiero w Australii w styczniu 2020 roku. Taki mamy plan - zapowiada trener niepokonanej od 15 meczów zawodniczki. Olgierd Kwiatkowski