Olgierd Kwiatkowski, Interia: Jak pani ocenia tegoroczne występy Igi Świątek. Wygrała jeden turniej WTA, przegrała trzy mecze z dwoma renomowanymi przeciwniczkami Simoną Halep i Gabriną Muguruzą i jeden z mniej znaną Rosjanką Jekateriną Aleksandrową, w sobotę zaliczyła wpadkę z Chorwatką Aną Konjuh? Katarzyna Nowak, najlepsza polska tenisistka w latach 1988-1995, pierwsza Polka w 50-tce najlepszych tenisistek świata, komentatorka tenisa w Polsacie Sport: Iga przechodzi pewien naturalny w tenisie proces. Musi mieć za sobą jak najwięcej meczów z różnorodnymi zawodniczkami, poznawać różne style i sposoby gry. Po wygranej Igi w Roland Garrosie niektórzy trochę się zagalopowali. Oczekują tylko zwycięstw i to już. Teraz dla nas wszystkich jest czas, żeby sobie spokojnie poobserwować, jak ona sobie radzi w tej nowej dla siebie sytuacji. Dobrze zachować spokój, nie ulegać presji wyniku, z euforii po wygranym meczu nie wpadać w natychmiastową panikę po przegranym. Po zwycięstwie w Roland Garrosie inne rywalki nie przestały przecież grać dobrze w tenisa. Wciąż jest wiele mocnych zawodniczek. One też się rozwijają, również analizują grę przeciwniczek w tym Igi Świątek i chcą z nią wygrywać tak jak ona z nimi. Jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość turniejowa Igi Świątek? - Wydaje mi się, że powinna grać na coraz wyższym poziomie. Nie oznacza, że nie będzie również przegrywać, również takich meczów jak w sobotę z Aną Konjuh. Podoba się pani tenis Igi Świątek? - Tak, jest bardzo agresywny, ryzykowny, odważny. Preferowała taki styl od najmłodszych lat, w jej naturze leży, żeby tak grać. Niemniej jednak oprócz atutów i wypracowanego stylu gry są też elementy, które z pewnością będzie chciała poprawić bądź nauczyć się czegoś nowego. Taki agresywny styl gry nie jest czymś nowym w tenisie kobiecym. - Z pewnością. Proces dynamizacji tenisa kobiecego i coraz większej siły trwa już od dłuższego czasu, konkretnie od połowy lat 80. Definitywnie zrewolucjonizowały kobiecy tenis: Steffi Graf, Monica Seles, Gabriela Sabatini, Jana Novotna. Następnie dołączyły: Jennifer Capriati, Mary Pierce, Lindsay Davenport, siostry Venus i Serena Williams. Jakie największe zagrożenia widzi pani dla Igi Świątek, żeby utrzymała swoją pozycję? - Wszystko zależy od tego, jak jest dojrzała, a wydaje się, że jest poukładaną, rezolutną i zdyscyplinowaną tenisistką. Takie osoby nie powinny mieć problemów z dalszym rozwojem. Ale oczywiście są też pytania. Czy wytrzyma - mentalnie i fizycznie - reżim turniejowy?. Czy nie przytrafi się jakaś kontuzja i jak ją ewentualnie zniesie? Grała pani w tenisa w zupełnie innej rzeczywistości niż Iga. Rozwój pani kariery od najmłodszych lat przypadał na trudny okres, w czasach późnego PRL-u, rozwój zawodowej kariery na schyłek PRL-u i początek lat 90. Tenis był uważany za sport elitarny, nie miał poparcia u władz, nie było pieniędzy... - Stan wojenny i jego konsekwencje, schyłek PRL-u, oraz początek transformacji to niesamowicie trudny okres dla całego społeczeństwa, w tym dla sportowców. Było wiele ograniczeń, barier systemowych, nastąpił upadek gospodarki. Jeśli chodzi o mój sport, to w Polsce nieznane były mechanizmy zawodowego tenisa. Kiedy rozpoczynałam zawodową karierę w 1988 roku nie było ani jednego turnieju dla kobiet nawet o niższej randze. Te i inne czynniki nie pozwalały rozwijać się w pełny i prawidłowy sposób. A świat galopował, tenis zawodowy był mocno rozwinięty. Mimo tych trudności została pani pierwszą Polką w 50-tce najlepszych tenisistek na świecie, awansowała do III rundy Roland Garrosa, grała w ćwierćfinale Pucharu Federacji, w półfinałach i ćwierćfinałach turniejów WTA, tym samym stała się pani prekursorką zawodowego tenisa w Polsce. - Tamtych czasów i to, jak oddziaływał na nas system, oraz to, jaki negatywny wpływ ten system miał na rozwój mojego pokolenia, nie da się porównać z obecnymi czasami i to w żadnym aspekcie. Nie można porównywać rzeczy nieporównywalnych. To dość długi i złożony temat, materiał na oddzielny wywiad. Od wielu lat jest pani komentatorką tenisa w Polsacie Sport. Głównie komentuje pani mecze ATP. Od pewnego czasu nasz najlepszy tenisista Hubert Hurkacz nie może zrobić kroku naprzód. Dlaczego? - Strasznie trudno jest wejść na kolejne piętro w tenisowej hierarchii. Tenisiści czy tenisistki zatrzymują się w rankingu na jakiś okres, by ponownie zrobić krok do przodu. Są tacy, którzy tego kroku nie robią i utrzymują się na tym poziomie co wcześniej. Są też tacy, którzy się cofają. Zależy to od wielu złożonych czynników. Dla mnie Hubert cały czas rozwija się, udoskonala swoją grę. Wiem, że wykonuje bardzo ciężką pracę i jest zdyscyplinowany. Wokół siebie ma uznanych fachowców. Wierzę, że niebawem nastąpi moment, w którym Hubert awansuje do pierwszej 20-tki ATP. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski