Świątek, która zajmuje 17. miejsce w światowym rankingu, na otwarcie zmagań w Melbourne dostała tzw. wolny los. Sklasyfikowana na 104. pozycji Juvan, która jest przyjaciółką naszej zawodniczki w pierwszej rundzie wyeliminowała Chinkę Yafan Wang 4:6, 6:1, 6:4. 19-letnia Polka i starsza o rok Słowenka znają się i lubią od dawna, ale w profesjonalnym tenisie jeszcze nigdy nie zmierzyły się w oficjalnym pojedynku. W 2018 roku wspólnie wywalczyły złoty medal młodzieżowych igrzysk olimpijskich w Buenos Aires w deblu. Startowały też nieraz razem w grze podwójnej podczas juniorskich zmagań wielkoszlemowych. Zawodniczka z Raszyna jest jedyną Polką w obsadzie Gippsland Trophy, w którym rywalizacja rozpoczęła się w niedzielę. Równolegle toczą się zmagania w drugiej imprezie WTA w tym samym mieście - Yarra Valley Classic (pula nagród w obu wynosi po 565,5 tys. dol.). To pierwsze i zarazem ostatnie sprawdziany formy dla tenisistek po przebyciu obowiązkowej dwutygodniowej kwarantanny na antypodach, a przed Australian Open. Świątek w poprzedniej edycji wielkoszlemowego turnieju w Melbourne dotarła do 1/8 finału. Wówczas była wskazywana jako jedna z największych nadziei w kobiecych zmaganiach. Do nowego sezonu przystępuje w innej roli za sprawą życiowego sukcesu, którym był jesienny triumf we French Open. Podczas niedzielnej konferencji prasowej zapewniła, że jak na razie nie odczuwa przesadnie presji, której pojawienia się spodziewała. "Nie jestem zaniepokojona. Głównie odczuwam podekscytowanie. Towarzyszy mi nieco stresu, ale taka normalna ilość. Nie czuję większej presji niż przed French Open. Właściwie to jestem teraz bardziej pewna tego, że mogę grać dobry tenis. Wszystko zależy od przygotowania i mojego nastawienia. Staram się mieć niewielkie oczekiwania nawet mimo tego, że okres przygotowawczy przebiegał u mnie naprawdę dobrze. Czekam na rozpoczęcie turnieju. Trenowałam tak długo, że głównie jestem podekscytowana, a nie zaniepokojona" - podsumowała. Przyznała po raz kolejny, że sama kilka miesięcy temu nie spodziewała się, że odniesie historyczne dla polskiego tenisa zwycięstwo na kortach im. Rolanda Garrosa. "Doszło we mnie do ogromnej zmiany w trakcie turnieju. Tuż przed nim miałam wątpliwości i nie wiedziałam, czy będę gotowa, by grać swój najlepszy tenis. Zmieniłam swoje nastawienie, bo pamiętałam, że zbytnio przejmuję się przed rozpoczęciem zawodów. Trudno było mi po prostu grać, nie myśleć o wygrywaniu, skupić się wyłącznie na tym, by dobrze bawić się na korcie i nie mieć tych wszystkich oczekiwań. Starałam się ponownie je obniżyć. Początek rywalizacji na kortach ziemnych nie był wtedy dla mnie łatwy. Chociaż bardzo go wyczekiwałam, a +mączka+ to moja ulubiona nawierzchnia, to w Rzymie przegrałam w pierwszej rundzie. Moja pewność siebie nie była wtedy na najwyższym poziomie. Przed French Open starałam się więc nie przejmować zbytnio" - wspominała Świątek. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!