Świątek w sobotę wygrała turniej WTA na kortach twardych w Adelajdzie. To jej pierwsza w karierze wygrana impreza tego cyklu, a łącznie drugi tytuł w seniorskiej karierze. W październiku ubiegłego roku triumfowała w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie, na ziemnej nawierzchni. - Jaka była recepta na zwycięstwo? Robiłam to co zwykle - trzymałam się swojej rutyny i podchodziłam do każdego meczu oraz każdej akcji tak samo, skupiałam się na detalach. Myślę, że to jest kluczowe w każdym turnieju, w którym gram dobrze. Jestem bardzo zadowolona z mojego występu w całym minionym tygodniu. Czułam się coraz lepiej z każdym spotkaniem, co jest ważne i dodaje mi pewności siebie - zaznaczyła Polka. Nietypowe pasje Świątek Jej finałowa rywalka z Adelajdy - Szwajcarka Belinda Bencic - zwracała uwagę, że tenisistka z Raszyna gra nieprzewidywalnie i inaczej niż większość zawodniczek. Podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego z kolei nieraz zwracała uwagę, że poza kortem interesuje się rzeczami spoza głównego nurtu. - Czy to wpływa na moją grę? Trudno porównywać się z innymi tenisistkami, bo nie wiem, jak one widzą grę. Być może nietypowe zainteresowania pomagają mi na korcie. Powiedziałabym jednak, że to głównie kwestia intuicji, bo pamiętam, że gdy byłam młodsza, to też grałam nieprzewidywalnie. Teraz też w dużym stopniu na korcie polegam na intuicji. Razem z moim sztabem próbujemy wprowadzić więcej taktyki i staram się jej bardziej trzymać, ale intuicja podpowiada mi bycie nieprzewidywalną, czasem nawet dla samej siebie - stwierdziła. Zajmująca 15. miejsce w rankingu WTA Polka nigdy wcześniej nie dotarła w żadnym turnieju rozgrywanym na korcie twardym nawet do ćwierćfinału. - Na początku mojej juniorskiej kariery trener powtarzał mi, że nawet jeśli najlepiej czuję się na "mączce", to świetnie radzę sobie też na 'betonie" i że nie ma znaczącej różnicy w poziomie mojej gry, jeśli chodzi o te dwie nawierzchnie. Nie sądzę, by rodzaj kortu miał wielkie znaczenie. Kiedy czuję się dobrze fizycznie i mentalnie, mogę wygrywać wszędzie. Triumf w juniorskim Wimbledonie w pewien sposób to potwierdził. Mam szczęście, że potrafię się zaadaptować do nawierzchni i grać mój najlepszy tenis niezależnie od jej rodzaju. Zobaczymy, jak będzie w przyszłości, ale jak na razie jestem naprawdę zadowolona- - podsumowała. Jednak odpowiadając na pytanie, czy postrzega siebie jako zagrożenie dla przeciwniczek na każdym z trzech rodzajów kortu, zaprzeczyła. "Jeszcze nie, bo nie czuję się póki co zupełnie pewnie na trawie. Zamierzam nad tym pracować w tym roku i może także w kolejnym. Tak naprawdę rodzaj nawierzchni nie ma tu znaczenia. Nigdy nie myślałam o sobie jako o zagrożeniu" - zaznaczyła. 19-letnia Świątek w drodze po oba swoje dotychczasowe tytuły seniorskie nie straciła nawet seta. Świątek celuje w konkretne turnieje "Bardzo się cieszę z tego, że jestem takim typem zawodniczki i jestem taka mocna, bo dużo mi to daje mentalnie. Nakłada to też presję na moje rywalki. Moim kolejnym celem będzie, by taka sytuacja zdarzała się częściej. Wraz ze sztabem będziemy celować w konkretne turnieje, które będziemy chcieli wygrać w danym sezonie. Ale teraz naprawdę jestem zadowolona, że po raz drugi w ciągu pół roku czułam się perfekcyjnie na korcie przez cały tydzień czy dwa" - podkreśliła. Wcześniej, gdy jeszcze chodziła do szkoły, uspokajało ją rozwiązywanie zadań z matematyki. W ostatnich tygodniach kilkakrotnie wspominała podczas konferencji prasowych, że w czasie wolnym uwagę od turniejowych spraw odrywa, budując modele i układając klocki lego. "To pomysł Darii (Abramowicz, psycholożki sportowej - PAP) i myślę, że przy moim umyśle działa to idealnie. Jestem bowiem osobą, która lubi logiczne myślenie i budowanie czegoś. Kiedy rozwiązujesz zadania matematyczne, to robisz wszystko w oparciu o reguły i wzory. Mój mózg działa w ten sposób, a poza tym lubię mieć też inne zajęcia niż tenis" - oceniła Polka. Zapewniła też, że choć gra nieprzewidywalnie, to w tenisie również przydaje się jej zamiłowanie do nauk ścisłych. "W tenisie jest wiele reguł, których nie można złamać. A sam kort to podstawowa geometria. Myślę, że ma to duże znaczenie. Wszystko, co ma logiczny sens, jest dla mnie dobre" - zaznaczyła. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! W minionym tygodniu Świątek mogła liczyć na żywiołowe wsparcie dużej liczby przedstawicieli australijskiej Polonii. "To było niesamowite. Nie miałam pojęcia, że tylu Polaków jest tutaj w Adelajdzie. Zaskoczyło mnie to. Będę tego świadoma w przyszłym roku, kiedy tu wrócę. Czuję się dzięki nim bardziej jak w domu. Kibice dawali mi dużo energii. Między punktami słyszysz dopingujące głośno osoby i wiesz, że wykonujesz dobrą robotę" - podkreśliła. Nastolatka w najbliższych dniach odpoczywa, bowiem wycofała się z rozgrywanego teraz turnieju w Dausze. Do rywalizacji wróci w przyszłym tygodniu w Dubaju. an/ cegl/