Przed rokiem Coco Gauff stanęła naprzeciwko swojej idolki Venus Williams. Turniej kwalifikacyjny do Wimbledonu i 15-letnia wówczas zawodniczka, która w pierwszej rundzie rozprawiła się z rywalką, spełniając znacznie więcej niż jedno sportowe marzenie. Już sam występ na jednym korcie z Williams miał być dla niej czymś naprawdę znaczącym. "Spotkałam ją wcześniej, ale brakowało mi odwagi" - powiedziała wtedy Gauff, która publicznie przyznawała się już do swojej nieśmiałości. W następnych spotkaniach młoda Amerykanka rozprawiła się jeszcze z Magdaleną Rybarikovą oraz Poloną Hercog, natrafiając dopiero na opór Simony Halep. To wystarczyło, aby stać się tematem do tenisowych rozmów oraz obiektem zachwytu ze strony ekspertów dyscypliny. "Z 30 tysięcy obserwujących w mediach społecznościowych, przeszłam na poziom 500 tysięcy w ciągu jednej nocy i zyskałam uznanie naprawdę znanych ludzi z całego świata. To coś, do czego wciąż nie jestem przyzwyczajona" - powiedziała sportsmenka w wywiadzie z BBC. Na pierwszy rzut oka nic nie robiła sobie z zainteresowania mediów oraz kibiców. Wydawało się, że Gauff świetnie radzi sobie z nową rolą wschodzącej gwiazdy tenisa. Sama twierdzi jednak, że pomimo spokoju, jaki malował się na jej twarzy, w środku czuła zdecydowanie coś innego. "Byłam bardzo zdenerwowana. Nie wyglądałam na zdenerwowaną, ale byłam taka w środku. Moi rodzice zawsze uczyli mnie spokoju w takich chwilach i pamiętam o tym, że presja to przywilej. Właśnie to zapamiętałam w tych chwilach" - dodała mistrzyni juniorskich turniejów wielkoszlemowych.