Przed tygodniem Serb stwierdził, że jego występ w Australian Open, turnieju, który wygrał już dziewięciokrotnie, stoi pod znakiem zapytania. Djoković nie chciał się przyznać, czy jest zaszczepiony przeciw Covid, ale podkreślał, że każdy powinien mieć w tej sprawie prawo wyboru. - Zbyt mało wiemy, zbyt wiele jest pytań - mówił. Dodał, że jego menedżer znajduje się w stałym kontakcie z władzami Tennis Australia w sprawie przepisów obowiązujących podczas przyszłorocznego Australian Open. Przez pewien moment rozważany był wariant, że do Australii nie zostaną wpuszczeni niezaszczepieni zawodnicy. Już wiadomo, że nie ma o tym mowy. Premier Australii Scott Morrison zapowiedział, że niezaszczepieni mogą przylatywać do Australii. Nie znaczy to, że tenisistów (ale także kierowców Formuły 1 podczas marcowego Grand Prix), nie będą obowiązywały lokalne przepisy sanitarne. - Te same zasady dotyczą wszystkich, niezależnie od tego, czy ktoś jest zwycięzcą Wielkiego Szlema, premierem, podróżuje w interesach, studiuje. Te same zasady dla wszystkich - powiedział w lokalnej telewizji australijski premier Scott Morrison. A to oznacza, że najbardziej istotne będzie głos władz stanu Wiktoria, gdzie odbywa się Australian Open. Premier stanu Dean Andrews nadal jest kategoryczny. Jego zdaniem nie może być wyjątków. Tenisiści, który się nie zaszczepili, nie będą mogli zagrać. - Nie wpuszczamy niezaszczepionych do pubów, restauracji, hoteli, na MCG (stadion krykieta). Nie będzie żadnych wyjątków - powiedział premier stanu Wiktoria Daniel Andrews. Rozważana jest możliwość wprowadzenia obowiązkowej kwarantanny dla niezaszczepionych, która trwałaby dwa tygodnie. To na pewno nie spodobałoby się Djokoviciowi. W wywiadzie dla dziennika "Bilić", także w imieniu innych zawodników, narzekał na politykę izolacji. - Wielu zawodników podczas turnieju odniosło przez to kontuzję. Byłem również wśród nich - mówił Serb. Dokładne warunki pobytu tenisistów uczestniczących w Australian Open mają być ogłoszone wkrótce. ok