Rod Laver, jeden z najwybitniejszych tenisistów świata, zwycięzca 11 turniejów wielkoszlemowych, legenda, niektórzy mówią "zawodnik wszech czasów". To jego imieniem został nazwany kort centralny w Melbourne Park, gdzie odbywa się Australian Open. Pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie odniósł 60 lat temu, w Australii. W 1960 roku kilka miesięcy po tej wygranej wystartował pierwszy raz w karierze w turnieju Rolanda Garrosa w Paryżu. W pierwszej rundzie trafił na Andrzeja Licisa. Co to był za mecz! Pełen emocji i zwrotów akcji. "Licis biegał wszędzie, odbierał wszystko" - pisał dziennik "L’Equipe". W piątym secie Polak prowadził 5:2. Miał piłkę meczową. Przegrał jednak 6:8. "Wygrałem cudem. Przy piłce meczowej byłem zdesperowany. Zagrałem loba beckhendem. Piłka przeleciała nad jego głową i upadła na linię końcową. Nie znałem Licisa i nic o nim nie słyszałem, ale tego popołudnia wierzyłem, że jest jednym z najlepszych zawodników na świecie" - pisał w swojej autobiografii genialny Australijczyk. Związek tenisowy wykreślił jego wyniki ze statystyk Polacy niewiele dowiedzieli się wtedy o tym meczu, nie poznali też przez długie lata bliżej Licisa. Był tenisistą, uprawiał dyscyplinę traktowaną przez ówczesne komunistyczne władze jako elitarną, inteligencką, sport dla zamożnych. I to pierwszy powód ostracyzmu. Ale był też inny, ściśle związany z rywalem Lavera z 1960 roku. Licis nie wrócił po tym turnieju do Polski. Został we Francji. W świetle władz był zdrajcą, odszczepieńcem, sprzeniewierzył się ideałom socjalistycznego państwa. Jego nazwisko zniknęło z list Polskiego Związku Tenisowego. Nie można się było dowiedzieć, jakie sukcesy odnosił. Nagle przestał istnieć. Znalazł się na indeksie. A był jednym z lepszych polskich tenisistów. Wychowanek Pogoni Katowice czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski w singlu (1953, 1956, 1957 i 1958 roku), dwa razy w deblu w parze z Jadwigą Jędrzejowską, przedwojenną finalistką Wimbledonu i Rolanda Garrosa. Pokonywał tenisowe asy tamtych lat - Władysława Skoneckiego i Wiesława Gąsiorka. W reprezentacji Polski w Pucharze Davisa rozegrał 19 spotkań. Bilans: 10 wygranych, dziewięć przegranych. Pokonał m.in. Włocha Nicolę Pietroangeliego, dwukrotnego zwycięzcę Rolanda Garrosa. Miał wielki talent, ogromne możliwości, ale jedną poważną słabość, która wiele razy przeszkadzała mu wygrywać. Chorobę dwubiegunową.