Międzynarodowe zmagania w tenisie wstrzymano na początku marca. Data wznowienia systematycznie jest przesuwana. Obecnie wiadomo, że nie nastąpi to przed początkiem sierpnia. "Co tydzień w piątki mamy spotkania z władzami WTA. Steve Simon mówi nam, jaka jest sytuacja, ale sam nie jest w stanie nic zagwarantować, bo to kwestia odgórnych decyzji. To kwestia tego, kiedy podróżowanie będzie bezpieczne, jak będzie z kwarantanną i kiedy nastąpi otwarcie granic. Przed ich otwarciem nie można przywrócić touru" - podkreśliła Rosolska. Na sierpień w kalendarzu są zaplanowane imprezy tenisowe w USA. Przedstawiciele WTA dzwonili do czołowych singlistek i deblistek i sondowali, na ile czują się one gotowe, by lecieć wówczas do Ameryki Północnej. "Powiedziałam, że mam zaufane osoby ze świata medycznego i jeśli one mi powiedzą, że jest bezpiecznie, linie lotnicze uruchomią połączenia i zrobi się to wszystko bardziej otwarte, to pewnie wsiądę wówczas do samolotu. Nie będzie to dla mnie bardzo komfortowy lot, choć zwykle odpoczywam w takiej podróży. W tym wypadku byłoby to trochę stresujące" - zaznaczyła najlepsza polska deblistka. W tym roku jak na razie odbył się tylko jeden turniej wielkoszlemowy. Rosolska nie wspomina styczniowego Australian Open najlepiej - przed meczem drugiej rundy musiała się wycofać z powodu kontuzji partnerki. "Miałam więc duży apetyt na kolejne występy w Wielkim Szlemie, a niestety jak na razie nie są one rozgrywane" - dodała. Jakiś czas temu pojawiły się sugestie, że być może ze względów bezpieczeństwa organizatorzy przełożonego na drugą połowę września French Open mogą zrezygnować ze zmagań w grze podwójnej. "Nie mam dokładnych informacji na ten temat, ale słyszałam plotki, że bardziej chyba chodziło o miksta niż o debla. Tak naprawdę nawet nie wiemy, czy ten turniej się odbędzie. Czekamy na te wiadomości. Na razie wszystko się przesuwa. Wiele zależy od Wielkich Szlemów. Jeśli rozegrany zostanie US Open, to nie ma sensu lecieć do USA tylko na jeden turniej i ryzykować tak dużo, więc pewnie będą wówczas utrzymane też inne imprezy w tym kraju. Na początku czerwca ma być podjęta decyzja odnośnie letnich turniejów aż do French Open. Na początku lipca zaś ma zapaść decyzja dotycząca Azji" - wyliczała 34-letnia warszawianka. W mediach przewijały się też różne propozycje dotyczące alternatywnej lokalizacji dla US Open. Wskazywano głównie mniej zaludnione niż Nowy Jork obszary. "Wiadomo, że jestem przyzwyczajona, by grać w tym mieście, ale jak jest taka sytuacja, to jeśli mamy grać, to dobrze, by było to bezpieczne miejsce. Mogę nawet grać w kosmosie. Jeśli powiedzą, że jest bezpiecznie i tam gramy US Open, to lecimy. Jeszcze tam nie byłam, więc czemu nie?" - zaznaczyła z uśmiechem finalistka nowojorskiej imprezy w mikście z 2018 roku. Poszczególne krajowe federacje szykują dla swoich tenisistów cykle turniejów, dając im szanse rywalizacji wobec wstrzymania zawodów międzynarodowych. W przypadku Polaków będzie to Lotos PZT Polish Tour. "Na pewno nie mówię 'nie' tym turniejom, ale nie chcę teraz niczego deklarować, bo póki co wciąż w kalendarzu jest lipcowa impreza World Tour Tenis, w której mam wziąć udział. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, będę się dobrze czuć i wirus jakoś ucichnie, to może polecę do USA i zagram w tych zawodach. Wiem, że organizatorzy zmienili już zasady - zamiast grać w różnych stanach chcą, by wszystkie drużyny spotkały się w jednym miejscu" - relacjonowała Rosolska. Przyznała, że wydłużające się przerwa w zmaganiach WTA i ITF może zakończyć kariery niektórych tenisistek. "Na pewno może dojść to takich sytuacji. Wiele dziewczyn było już na etapie, że może jeszcze pograją ostatni rok, a może już nie. I tak od trzech lat grały już ten ostatni rok. Dla niektórych to może być przełom. Poznają chłopaka, założą rodzinę czy znajdą nowe hobby i okaże się, że jednak jest życie poza tenisem. Te, które połkną nowego bakcyla, mogą skorzystać z tej okazji" - oceniła zwyciężczyni dziewięciu turniejów WTA w deblu. Sama w pierwszym miesiącu przerwy w grze zrobiła sobie wakacje, podczas których dużo czasu poświęciła na gotowanie. Zaczęła od tradycyjnych polskich potraw, a potem próbowała sił w przyrządzaniu bardziej egzotycznych dań. Przez dłuższy czas nie była tak aktywna jak na co dzień i przy powrocie na kort w maju zaczęła od delikatnych treningów. "Na razie jest spokojnie, dla zabawy. Żeby zrzucić koronawirusowe smutki" - skwitowała. Przy okazji turniejów i pokazowych imprez tenisowych, które są już rozgrywane w niektórych krajach, wprowadzono nowe zasady ze względu na bezpieczeństwo. M.in. zrezygnowano z uścisku dłoni po meczu, a zamiast tego zawodnicy stukają się tylko rakietami. "Myślę, że dla niektórych zawodniczek to akurat dobrze, bo wiem, iż muszą mocno przełknąć ślinę jak mają podejść po przegranym spotkaniu i podać rękę" - podsumowała ze śmiechem Rosolska.