- Ranking nie ma tak naprawdę znaczenia, zwłaszcza przy systemie, który obecnie mamy. Normalnie powinienem być teraz na czwartym, piątym miejscu, ale obecny system jest lekko absurdalny - zaznaczył będący siódmą rakietą świata Zverev, który rywalizuje obecnie w turnieju w Acapulco. Niemiec w ostatnim półroczu m.in. dotarł do finału wielkoszlemowego US Open i ćwierćfinału Australian Open, wystąpił w decydującym meczu turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu oraz wygrał dwa turnieje męskiego touru. Dużym beneficjentem zmienionego systemu naliczania punktów jest Federer. 39-letni Szwajcar ma za sobą ponad roczną przerwę w grze, podczas której przeszedł dwie operacje kolana. Mimo długiej pauzy, zdobywca 20 tytułów wielkoszlemowych, który wznowił starty w pierwszej połowie marca, zajmuje szóste miejsce na światowej liście. - Jestem największym fanem Rogera, ale on nie grał rok, a w rankingu jest przede mną. Ja zaś byłem w wielkoszlemowym finale, finale turnieju rangi Masters 1000 i wygrałem dwie imprezy. Obecnie system rankingowy jest tak skopany, że nie należy przykładać do niego wagi - podsumował 23-letni Zverev. Ranking ATP (podobnie było w przypadku listy WTA) "zamrożono" wiosną ubiegłego roku w związku z zawieszeniem rywalizacji z powodu pandemii COVID-19. Gdy turnieje ruszyły po prawie półrocznej przerwie, to zmieniono system naliczania rankingowych punktów, by dać zawodnikom większą swobodę przy planowaniu występów ze względu na koronawirusa i związane z nim obostrzenia. W tradycyjnym wariancie punkty zdobyte w danym turnieju miały ważność przez rok. W zmienionym wydłużono ten okres do 22 miesięcy. Na początku marca zaś poinformowano o przedłużeniu go do 9 sierpnia. an/ krys/