Zbigniew Czyż: Sensacyjnie, w wieku zaledwie 25 lat karierę zakończyła wciąż jeszcze liderka światowego rankingu Ashleigh Barty. Czy dla pani to było zaskoczenie, że tak młoda zawodniczka stwierdziła, że nie czuje już "tego czegoś" i odeszła na emeryturę? Agnieszka Radwańska: Oczywiście że byłam zaskoczona, chyba nikt tego się nie spodziewał. Barty moim zdaniem poczuła się wypalona, osiągnęła bardzo dużo, tak naprawdę wszystko, co w tenisie istotne. Nie czuła wewnętrznej siły, aby śrubować kolejne rekordy i ja ją w pełni rozumiem. Wiem jakie to są obciążenia psychiczne i fizyczne, wiem, ile to kosztuje wysiłku. Wielka szkoda dla tenisa, bo wszyscy podziwiali sposób gry Barty, uwielbiali ją oglądać. Była tenisistką kompletną i ciężko będzie ją zastąpić. Iga Świątek nr. 1 WTA. Agnieszka Radwańska: Abdykacja Barty przyspieszyła sprawę Koniec kariery Ashleigh Barty spowodował, że już teraz numerem jeden w rankingu WTA będzie Iga Świątek. Jak ocenia pani postawę Igi? - Barty nie musiała kończyć kariery, żeby otworzyła się szansa dla Igi. Ona swoją postawą na korcie zapracowała na to, żeby liczyć się w walce o miano liderki rankingu WTA. Bez wątpienia abdykacja Australijki przyspieszyła całą sprawę, ale uważam, że Świątek nawet z grającą Barty też zostałaby nr. 1 kobiecego tenisa. Rozgrywki byłyby jednak ciekawsze, bo wszyscy pasjonowaliby się ich rywalizacją. Iga w tym roku na pewno gra agresywniej, a przy tym wszystkim jest spokojniejsza na korcie, lepiej kontroluje emocje. To jest bardzo zauważalne. Jaki postęp zrobiła Iga Świątek pod wodzą pani byłego trenera Tomasza Wiktorowskiego, co jeszcze może poprawić w swojej grze? - Iga w tym sezonie gra kapitalny tenis, ale nikt nie jest doskonały i zawsze można coś poprawić. Jeżeli miałabym coś wskazać, to byłaby to gra przy siatce i serwis, który w meczach o dużą stawkę z mocno uderzającymi rywalkami staje się zbyt czytelny. Można to było zobaczyć podczas tegorocznego Australian Open. Agnieszka Radwańska: Zostawiłam na korcie mnóstwo zdrowia W połowie kwietnia będzie można zobaczyć Igę Świątek w Radomiu, w meczu reprezentacji Polski z Rumunią w Bille Jean King Cup. W 2015 roku w Arenie Kraków nasza reprezentacja z panią w składzie przegrała z Rosją, której barw broniła wtedy m. in Maria Szarapowa. Jak wspomina pani swoje mecze w karierze z orzełkiem na piersi i jak ocenia szanse naszej kadry na awans do wielkiego finału drużynowych mistrzostw świata? - Mam duży sentyment do moich występów w kadrze, zawsze były dla mnie bardzo ważne. To szmat czasu, w którym dużo się działo. Było wiele emocji, a ja rozegrałam wiele meczów i zostawiłam na korcie mnóstwo zdrowia. Odczuwałam oczywiście też sporą presję, byłam przez lata liderką drużyny i w związku z tym odpowiedzialność za wynik spoczywał głownie na moich barkach. Zwieńczeniem moich występów w kadrze był naturalnie mecz z Rosją Krakowie przy komplecie piętnastu tysięcy kibiców. Warto było pracować na awans do najlepszej ósemki na świecie, żeby rozegrać mecz z tak mocną reprezentacją, w niesamowitej atmosferze i przed swoimi kibicami. Wynik może nie był taki jakiego oczekiwaliśmy, ale klimat był niezapomniany. Reprezentację Polski czeka niewątpliwie duże wyzwanie. - Tak. Niezależnie od tego w jakim składzie przyjadą rywalki, to będzie trudny mecz dla naszej reprezentacji. Są duże oczekiwania, będzie na pewno sporo emocji. W składzie Rumunii są doświadczone zawodniczki, które raczej będą grać z pozycji outsidera, mogą naszym dziewczynom napsuć sporo krwi. My natomiast mamy w drużynie aktualnie najlepszą tenisistkę świata Igę Świątek, która jest w wybitnej formie. Wierzę w to, że ją utrzyma i poprowadzi naszą drużynę do turnieju finałowego BJKC. Agnieszka Radwańska w Lotto Superlidze. "Przyszedł czas na rewanż" W 2018 roku zakończyła pani karierę, teraz niepodziewanie wraca na korty. Agnieszkę Radwańską będzie można zobaczyć w startującej w maju polskiej Lotto Superlidze. Skąd taka decyzja? Zobaczymy panią tylko w deblu, czy także meczach singlowych? - Wszystko się zgadza, zostałam zgłoszona do rozgrywek w drużynie WKT Mera Warszawa. To klub, z którym jestem związana od lat, trenowałam w nim w czasie swojej kariery. Mera pomogła mi stwarzając dobre warunki do treningu, teraz przyszedł czas na rewanż. Ilu pani występów w barwach WKT Mera Warszawa można się spodziewać? - Czy zagram i w jakim wymiarze będzie uzależnione od tego, jak się będę czuła i czy będę miała czas. Raczej nastawiam się na debla przy okazji meczów w Warszawie. Na pewno jednak nie będę osobą, na której będzie się opierał wynik tej drużyny, bardziej widzę się w roli ambasadorki. Jak wiele czasu poświęca pani teraz na treningi i w jakiej jest formie? - Naturalnie cały czas mam kontakt z rakietą, ale jeżeli chodzi o częstotliwość mojego grania, to są to raczej dawki amatorskie niż zawodowe. Być może przed meczami Superligi odrobinę podniosę częstotliwość treningów. Agnieszka Radwańska: Pierwszy rok będzie niewiadomą Jak ocenia pani sam projekt powstania profesjonalnych rozgrywek tenisa ziemnego w Polsce? - Bardzo mi się podoba. Generalnie jestem bardzo mile zaskoczona tym jak się rozwija organizacyjnie polski tenis w ostatnich latach. Jest coraz więcej zawodowych turniejów, powstaje sporo inicjatyw dla młodych zawodników. Są także mistrzostwa Polski seniorów z atrakcyjnymi nagrodami, to wszystko powoduje, że tenis jest lepiej postrzegany w Polsce. A wracając do Superligi, to takie projekty znałam wcześniej z Niemiec oraz z Czech, w których też sama uczestniczyłam. Tym bardziej cieszę się, że w końcu także w Polsce mamy własną profesjonalną ligę. - Pierwszy rok dla wszystkich będzie pewnego rodzaju niewiadomą, ale ufam, że Superliga się przyjmie i zostanie z nami na długo. Mamy sporo ciekawych zawodników zgłoszonych do rozgrywek, mam nadzieję, że zobaczymy wiele emocjonujących meczów, a młodzi lokalni zawodnicy będą mieli kogo obserwować, a potem naśladować podczas swoich treningów. Rozmawiał Zbigniew Czyż