Najpoważniejszą jest to, że zawodnicy podczas tegorocznego Wimbledonu nie walczą o punkty rankingowe. WTA i ATP nie uznały za stosowne dołączyć do bojkotu agresorów w wojnie w Ukrainie. Zawodnicy i zawodniczki z Rosji czy Białorusi jak gdyby nigdy nic biorą udział w zawodach międzynarodowych, jedynie nie podaje się przy nich narodowości i flagi. Wimbledon się wyłamał i usunął reprezentantów agresywnych państw z imprezy, za co jest sankcjonowany przez międzynarodowe organizacje tenisowe. CZYTAJ TAKŻE: <a href="https://sport.interia.pl/eksperci/radoslaw-nawrot/news-hurkacz-i-swiatek-ratuja-wizerunek-swiatowego-tenisa-podwojn,nId,6119350">Hurkacz i Świątek, a także Wimbledon ratują reputację światowego tenisa</a> Postawa Wimbledonu jest już manifestacją przeciw wojnie i bestialstwu, a teraz dojdzie do manifestacji kolejnej. Drabinka skojarzyła bowiem ze sobą w drugiej rundzie dwie zawodniczki ukraińskie - Łesię Curenko i Anżelinę Kalininę. Łesia Curenko - niedawna przeciwniczka Igi Świątek - jest notowana na 101. miejscu w świecie i nie należy do grona tenisistek rozstawionych w Wimbledonie. Wyżej notowana Anżelina Kalinina zajmuje 36. miejsce w WTA i jest rozstawiona. Obie Ukrainki przeszły pierwszą rundę, przy czym Łesia Curenko zrobiła to szybciej i łatwiej. Ograła Brytyjkę Jodie Burrage, grającą z "dziką kartą". Kalinina wyeliminowała z trudem Węgierkę Annę Bondar. Teraz ukraiński mecz na trawiastych kortach w Londynie będzie manifestacją przeciw wojnie, na co Ukrainki dostały zgodę. Mogą założyć kokardy czy kotyliony w narodowych barwach. - Żaden mecz drugiej rundy nie będzie miał takiego kontekstu i symboliki - pisze brytyjska prasa. <a href="https://sport.interia.pl/wimbledon-2022-skroty#utm_source=tekstywimbledon&utm_medium=tekstywimbledon&utm_campaign=tekstywimbledon">Sprawdź jak idzie Polakom na Wimbledonie - obejrzyj wideo z Londynu!</a> Wimbledon 2022. Curenko i Kalinina zdecydowały się na wyznanie Przed starciem obie zawodniczki zdecydowały się na wstrząsające wyznania, przybliżające koszmar i grozę wojny. Ich wypowiedzi spisał "Daily Mail". - Znam osobiście ludzi, którzy trafili na front. Niektórzy z nich już nie żyją - mówi Łesia Curenko. Jej rodzina mieszka niedaleko Kijowa, w zasięgu rosyjskich rakiet posyłanych na ukraińską stolicę. Tenisistka zatem drży o jej los, podobnie jak o los znajomych na froncie. - Siostra wyjechała do Włoch, ale mama wciąż została w Ukrainie - mówi zawodniczka. Anżelina Kalinina w Ukrainie nie była od lutego. Jak mówi, straciła już dom, który spłonął w Irpieniu. - Moja rodzina jest bezdomna. Mieszka na walizkach, ciągle w podróży i codziennie się modli - przyznaje. Dodaje, że gra dla rodziny jest dla niej ogromną motywacją, gdyż zarobione na tenisie pieniądze przeznacza na pomoc bliskim. - Moi dziadkowie utknęli w Ukrainie. Są otoczeni przez Rosjan - mówi. Nie ukrywa, że w czasie wojny trudno jest się jej skoncentrować na tenisie. Łesia Curenko mówi podobnie. Odkąd rosyjskie rakiety uderzyły w Ukrainę, chodzi do psychologa. Po zniszczeniu przez Rosjan centrum handlowego w Krzemieńczuku mocno się podłamała. Napięcie jest ogromne, ale Ukrainka przyznaje, że brak na korcie zawodniczek rosyjskich i białoruskich nieco je zmniejsza. - Czuję się dobrze, będąc na turnieju bez konieczności ponownego spotkania z graczami z tych krajów - mówi Curenko. - To nic osobistego, nie chodzi o konkretnych zawodników. Wiem, że kilku Białorusinów czy Rosjan nas wspiera, niemniej czuję się lepiej, gdy ich nie ma. I czuję się lepiej, gdy otrzymuję głosy wsparcia. Ich brak powoduje, że jest mi podwójnie źle. <a href="https://sport.interia.pl/iga-swiatek/news-quiz-gra-nawrota-iga-swiatek-i-roland-garros-9-pytanie-wywol,nId,6069357">Gra Nawrota o Idze Świątek i tenisie - niezwykły quiz, którego pytania zaskoczą!</a>