Taki set Osaki, że aż Wiktorowski nie dowierzał. W starciu z mistrzynią Australian Open
Ostatnia już część tenisowego sezonu dla czołówki trwa w Azji, zakończyły się dwa wielkie turnieje WTA 1000 w Pekinie i Wuhanie, czas więc na mniejsze rywalizacje, choćby WTA 500 w Ningbo. Jedna z gwiazd kobiecego touru zdecydowała się jednak na inny wariant - została "jedynką" w rywalizacji w japońskiej Osace. A mówimy o Naomi... Osace, podopiecznej Tomasza Wiktorowskiego, która w tym mieście zagrała pierwszy raz po pięciu latach. Teraz turniej zaczęła w imponujący sposób, choć po drugiej stronie siatki była tegoroczna mistrzyni z Melbourne.

Turniej WTA 1000 w Wuhanie zakończył się w niedzielę, w finale Coco Gauff pokonała Jessicę Pegulę. Dużym zaskoczeniem był brak w decydującym meczu Aryny Sabalenki, dla polskich kibiców zaś niespodzianką była zapewne i nieobecność w najlepszej czwórce Igi Świątek. Raszynianka uległa w piątkowym ćwierćfinale Jasmine Paolini.
Te najlepsze zawodniczki już odpoczywają przed WTA Finals - z czołowej dziesiątki rankingu na dalszą grę zdecydowały się: Mirra Andriejewa, Jasmine Paolini, Jelena Rybakina oraz Jekaterina Aleksandrowa. W przypadku trzech pierwszych nie jest to dziwne, walczą o dwa ostatnie miejsca w finale sezonu w Rijadzie. I oczywiście wybrały Ningbo, gdzie triumfatorka wywalczy aż 500 punktów.
Inną decyzję podjęła Naomi Osaka.
WTA 250 w Osace. Naomi Osaka kontra Wakana Sonobe. Gwiazda kontra nadzieja japońskiego tenisa
Zawodniczki z TOP 30 rankingu WTA nie mogą rywalizować w imprezach rangi 250, jeśli w tym samym tygodniu odbywa się turniej rangi 500. Są jednak pewne wyjątki, zwłaszcza dla zawodniczek spoza pierwszej dziesiątki. I z takiej okazji skorzystała Naomi Osaka, która w Japonii jest jedną z najbardziej popularnych osób. Tyle że ostatnio nie dopisywało jej tu szczęście.
Rok temu Osaka w swoich domowych zmaganiach nie wystąpiła, kontuzja z Pekinu sprawiła, że przedwcześnie musiała zakończyć sezon, zrezygnowała także z finałów BJK Cup. Dwa lata temu kończyła przerwę macierzyńską, trzy lata temu nie wyszła na spotkanie w Tokio z Beatriz Haddad Maią, oznajmiła, że "jej ciało na to nie pozwala".

Ostatni udany występ zanotowała więc... sześć lat temu, wczesną jesienią wygrała właśnie turniej w Osace, swoim rodzinnym mieście, na dodatek bez straty seta.
Teraz została rozstawiona tu z "jedynką", co też jest wyróżnieniem. W przeciwieństwie do imprez WTA 500, w mniejszych turniejach głównego cyklu zawodniczki najwyżej notowane nie są zwolnione z gry w pierwszej rundzie. Dla japońskich kibiców była to.. dobra wiadomość, dostali jedną okazję więcej do śledzenia na żywo gry swojej gwiazdy.
A losowanie ułożyło się dla nich doskonale - Naomi w pierwszym starciu zmierzyła się bowiem z Wakaną Sonobe, tegoroczną mistrzynią juniorskiego Australian Open. 17-latka już została okrzyknięta wielkim talentem, w lutym dostała dziką kartę do kwalifikacji w Azbu Zabi, pokonała tam Hailey Baptiste i Cristinę Bucsę, a w głównej drabince - Yue Yuan. I spokojnie buduje swoją pozycję przez turnieje ITF, jeden z nich, rangi 100, nawet wygrała. Już jest w trzeciej setce na świecie.
Sonobe być może była jednak trochę zestresowana rangą wydarzenia i miejscem, choć trybuny kortu centralnego w Osace nie zostały wypełnione. Niemniej w pierwszym secie wygrała zaledwie dwa punkty w gemach serwisowych swojej rodaczki, jeden z nich po podwójnym błędzie Naomi. To był pierwszy problem. A drugi, poważniejszy: sama została trzy razy przełamana. Skończyło się więc na szybkim 0:6, w 25 minut.
Wygrany gem na początku drugiego seta sprawił, że Wakana poczuła się trochę pewniej. I zaczęła odpowiadać byłej liderce rankingu WTA. Nie podłamała się przełamaniem na 1:2, za moment wykorzystała trzeciego break pointa i wyrównała. Później miała szansę na objęcie prowadzenia, górę wzięło jednak doświadczenie Osaki. Starsza z Japonek uzyskała przewagę i utrzymała ją do końca spotkania. Wygrała 6:0, 6:4.
W drugiej rundzie Naomi zmierzy się z lepszą z pary: Suzan Lamens - Emiliana Arango, czyli rywalkami Igi Świątek z US Open.
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego czeka na tytuł w głównym cyklu WTA od... lutego 2021 roku. Wtedy wygrała pandemiczny Australian Open. W tym roku grała już w finałach w Auckland i Melbourne, wygrała mniejszą imprezę w Saint Malo. W tym tygodniu ma wielką szansę by znów triumfować.















