To był ciężki początek występów pod polską flagą dla urodzonej w Ukrainie Anastazji Szoszyny. Zaledwie kilka miesięcy po otrzymaniu obywatelstwa, tenisistkę przyłapano na stosowaniu zabronionych środków, a mianowicie stanozololu. Na decyzję władz 24-latka musiała długo czekać. Nic dziwnego, bowiem jej tłumaczenia mogły okazać się problematyczne do zweryfikowania. Młoda zawodniczka przed Niezależnym Trybunałem tłumaczyła, że stanozolol został przeniesiony do jej ciała podczas kontaktu seksualnego. Co ciekawe, 24-latka miała dopuścić się romansu z żonatym mężczyzną. Takie informacje linia obrony przedstawiła w 60-stronicowym raporcie. Wersję Szoszyny potwierdziła nawet żona kochanka tenisistki, która twierdziła, że przyłapała męża ze sportsmenką. Dodała także, że jej ukochany stosował w tym czasie stanozolol. Te argumenty nie przekonały jednak trybunału, który kilka dni temu zdecydował się zdyskwalifikować Polkę na okres czterech lat. Kulisy meczu Igi Świątek. Tego nie wyłapały telewizyjne kamery Szoszyna wpadła na dopingu przez seks? Eksperci twierdzą, że to możliwe Dziennikarze portalu "Sport.pl" postanowili zapytać o tę sprawę specjalistów. W świecie sportu niejednokrotnie zdarzały się przypadki zawodników, którzy pozytywny wynik testu dopingowego tłumaczyli kontaktami seksualnymi. Ekspert jako dodatkowy argument przytoczył także sytuację związaną z innym tego typu zajściem. "Znamy np. przypadek zawodnika, który miał pozytywny wynik badania antydopingowego w kierunku innego steroidu anaboliczno-androgennego - klostebolu, który wchłonął przez skórę. Partnerka sportowca miała zmiany skórne na plecach i poprosiła go o pomoc w aplikacji maści. Po prostu wsmarowywał lek w jej plecy i to wystarczyło, by miał pozytywny wynik badania antydopingowego" - opowiedział. Polski sportowiec złapany na dopingu. "Znalazłem się w absurdalnej sytuacji"