"Tajemnicza mikstura" dostarczona Polce w trakcie meczu. Wiemy, co było w środku
- Nie pierwszy raz przegrałam seta do zera, więc wiedziałam, że to jeszcze nie jest koniec meczu. Ostatnim razem w Australii też miałam 0:6, więc przegranie pierwszego seta nie wiąże się z tym, że trzeba zabrać swoje rzeczy i wyjść - powiedziała Magdalena Fręch, która podjęła walkę z Marketą Vondrousovą, ale zakończyła zmagania w Roland Garros na 2. rundzie. Ogólny bilans nie może być zatem zadowalający, co przyznała dziennikarzowi Interii wraz z odpowiedzią na pytanie o miksturę podczas meczu.

Fręch logicznie wybrnęła z pytania o podcinający skrzydła początek meczu z triumfatorką z Wimbledonu, bo akurat jej atutem jest mocna głowa i mentalność, która w takich momentach nie pozwala pogodzić się z końcem meczu. Z kolei jest wielu tenisistów, którzy dostając "rowerek" na starcie, w dodatku w wielkoszlemowym turnieju, który sam w sobie wiąże się z dużą presją, w takim położeniu stają się łatwym łupem.
Magdalena Fręch wyjaśniała sytuację. Taką witaminę dostała w trakcie meczu
Łodzianka podjęła bardzo skuteczną walkę z Marketą Vondrousovą, w drugim secie wygrała 6:4, ale w trzeciej partii kluczowe, pojedyncze piłki, najczęściej na swoją korzyść rozstrzygała Czeszka. - Pierwszy set przeleciał mi bardzo szybko, ale wiedziałam, że jestem w stanie wrócić do grania i do meczu. Popełniłam bardzo dużo niewymuszonych błędów, które Marketa niemal bezbłędnie wykorzystywała. Aczkolwiek wygrywając drugiego seta i początek trzeciego, gdy złapałam rytm, byłam na dobrej drodze - tłumaczyła 27-latka.
Co zatem zadecydowało? - Moim zdaniem kilka błędów, a bardziej nawet niewykorzystywanie sytuacji. Przede wszystkim w trzecim secie, gdy przy podaniu Markety prowadziłam 40:15 i była szansa zbudować wynik 2:0. Uważam, że to był ten najbardziej kluczowy moment - stwierdziła Fręch.
W trzeciej partii miał miejsce także ciekawy obrazek. Dokładnie przy stanie 3:4, gdy nastąpiła krótka przerwa, trener Fręch Andrzej Kobierski usilnie starał się przywołać stojącą najbliżej dziewczynkę od podawania piłek. Chwilę nie mógł doczekać się reakcji, aż w końcu jedna z osób funkcyjnych zachęciła ją do podejścia. Od razu wręczył jej chwilę wcześniej przygotowaną wstrząśniętą "miksturę", z prośbą, by została doręczona jego podopiecznej. Niewielka przesyłka trafiła do ławeczki, na której siedziała Polka i przed powrotem na kort zdążyła się nią posilić.
By nie było żądnych wątpliwości, zawodniczka od razu weszła w pytanie, zaznaczając że tym napojem był zwykły magnes. Dopytana, czy taka sytuacja była wynikiem niedopatrzenia, by w tych trudnych warunkach, przy słonecznej pogodzie i bardzo wysokiej temperaturze, od początku miała przy sobie taki suplement, odparła:
- Miałam to przy sobie, zawsze jestem przygotowana, a nawet mam tego nadmiar. Tak że to nie wynikało z tego, że czegoś mi zabrakło. Myślę, że z boku to mogło tak wyglądać, jakby mnie trochę odcinało. Jednak, moim zdaniem, była to bardziej kwestia mentalna, spowodowana faktem, ze cały czas pozostawałam w skupieniu i starałam się konstruować akcje, a to pochłania więcej energii - szczegółowo wyjaśniła 26. tenisistka świata.
- Zabrakło mi punktów, gdy mogłam je łatwo zdobyć, szczególnie po serwisie. Każdą akcję tak naprawdę musiałam wypracować, a w takich warunkach przez dwie godziny koncentracja może na chwilę uciec - dodała.
Zobacz również:
- Udany rewanż w starciu Djokovicia z Sinnerem. Deklasacja na korcie centralnym Wimbledonu
- Thriller w meczu Polaka, był potrzebny tie-break. Jest historyczne osiągnięcie, tuż po Świątek
- Było 6:2, 3:0 dla Świątek, wtedy wkradły się emocje. Tie-break wyłonił mistrzynię Szlema
- Carlos Alcaraz znów w finale Wimbledonu! Pokonał Taylora Fritza po czterosetowym boju [WIDEO]
Fręch drugą rundą, po uprzednim pokonaniu faworyzowanej Ons Jabeur, wyrównała swój dotąd najlepszy wynik w Paryżu. Całościowo jednak nie może być w pełni zadowolona, bo celowała wyżej. - Na pewno towarzyszy mi lekki niedosyt. Szczególnie, że ten był na styku i miałam w nim swoje szanse. Aczkolwiek nie będę rozpaczać, taki jest sport i tenis. Postaram się popracować nad tymi elementami, które dzisiaj zawiodły, tak by sezon na trawie zagrać lepiej niż w zeszłym roku - zakończyła reprezentantka Polski.
Artur Gac, Paryż


