Po ostatniej konferencji prasowej z udziałem Aryny Sabalenki mocno zawrzało. Liderka rankingu WTA i jedna z głównych faworytek do zwycięstwa w tegorocznym Roland Garros postanowiła skrytykować decyzje organizatorów o wyborze kortu Suzane Lenglen, na którym przyszło jej rozgrywać kolejne mecze oraz wystosowała swoje żądania. Zawrzało po słowach Sabalenki. Uderzyła w organizatorów Rolanda Garrosa To już pewne. Świątek nie powtórzy sukcesu. Rezygnacja Polki przesądziła - Jeśli mnie zapytacie, to wolę grać na Philippe Chatrierze. Dlaczego podjęto decyzję, aby po raz drugi wystawić mnie na ten kort? Nie wiem. Mam nadzieję, że od teraz będę grać tylko na Philippe Chatrier. Chyba powinnam, prawda? Kiedy grasz na największych kortach, mecze te są transmitowane w telewizji, więc ogląda je więcej osób i możesz pokazać się większej liczbie osób. Ponadto kort jest piękny i o wiele większy. W chwili, gdy wchodzisz na Chatriera czujesz, że to duża scena i to jest miejsce, w którym powinnam być - powiedziała na konferencji prasowej. Ćwierćfinałowe spotkanie z udziałem Białorusinki i Zheng Qinwen zaplanowano na głównym korcie Rolanda Garrosa jednak widok, jaki zastała liderka światowego rankingu z pewnością nie przypadł jej do gustu. Wiele miejsc zlokalizowanych przede wszystkim w dolnych rzędach było pustych. Skalę idealnie obrazują zdjęcia publikowane w mediach społecznościowych przez kibiców i dziennikarzy, którzy pojawili się na meczu Sabalenki. Wczesna godzina rozgrywania meczu - pierwsze starcie o godzinie 11:00, to nie jest najlepsza pora na przyciągnięcie tłumów na trybuny. Temat podejmowanych przez organizatorów decyzji w sprawie ustalania harmonogramów w rywalizacji pań i panów od dłuższego czasu wywołuje spore emocje w świecie tenisa i nie inaczej jest na Roland Garros. Część zawodników jawnie krytykuje fakt, że zawodniczki występują w mniej atrakcyjnych godzinach. Nie brakuje jednak tenisistek, które nie mają z tym żadnego problemu.